poniedziałek, 28 maja 2012
Nowy Blog ;>
NOWY BLOG Hej. Chciałam was zaprosić na mojego nowego bloga → www.partofmewithonedirection.blogspot.com . Oczywiści na tym też będą się pojawiać rozdziały, tylko na razie weny na niego brak :D. Ale powinien się pojawić chyba w piątek, i będzie dość długi :D
piątek, 18 maja 2012
Rozdział 11.
-Nie. Po prostu nie pozwolę na to żeby moja dziewczyna była
sama w święta. – oczy mi się zaszkliły, był taki kochany, nie spodziewałam się
tego po nim.
-A co z twoimi rodzicami wiedzą, że przylecimy razem ?
-Tak. Ucieszyli się bardzo, tata dosłownie skakał z radości,
jest twoim fanem, ogląda każdy mecz przez Internet
-Serio? Nie wiedziałam że ktoś je nagrywa. A kto będzie na
wigilii ?
-Ja, ty, mama, tata, brat z żoną i 2 dzieci.
-Ok. To ja teraz lecę do centrum kupić prezenty całej
bandzie, i kupie coś dla twojej rodzinny, tylko ty kup coś dla tych dzieci.
-Sophii naprawdę nie musisz, teraz jest wszystko strasznie
drogie.
-Niall ja po prostu chce, a o kasę się nie martw aż taka
biedna nie jestem, na koncie mam dość dużą sumę, a mi wystarczy jedna wypłata
do przeżycia na długo haha.
-Ok. Niech ci będzie.- uśmiechał się lekko i dalej wpatrywał
się we mnie
-Kochanie ja już lecę, wpadnę do was wieczorem bo wcześniej
się nie wyrobię.- ucałowałam go i wyszłam z kawiarenki. Znowu zaczęło sypać
śniegiem, teraz Brighton wyglądał naprawdę pięknie. Do centrum szłam jakieś 5
minut. Pierwszy sklep JUBILER.
-Dzień dobry – uśmiech nie znikał mi dziś z twarzy, mam
nadziej że będzie tak do końca dnia. Rozejrzałam się po całym sklepie i już
wiem co kupię.
-Dzień dobry – odpowiedziała miła starsza pani stojąca za
ladą.
-Może mi pani pokazać 8 zegarków na skórzanym pasku ?
-Tak, oczywiście- Podeszła do jednej ze szklanej półki i
przyniosła 8 zegarków. Dla kogo tyle tego ? No dla chłopaków, Jordana, ojca
Niall’a i jego brata.
-Są świetne. Jeszcze poproszę dwa zestawy ze złota z
łańcuszkiem i kolczykami.- po chwili miałam przed sobą dwa komplety, były ładne
bo skromne a zarazem miały coś w sobie.
-Czy te pani się podobają ?
-Tak, są śliczne. To wezmę te 8 zegarków i te 2 zestawy. Czy
może je pani zapakować świątecznie ? – spytałam, a ona pokiwała twierdząco
głową.
-Razem będzie 4,698 funtów.- podałam jej kartę i chwyciłam
zakup.
-Dziękuję i Wesołych Świąt.- zdążyłam usłyszeć „wzajemnie” i
uśmiechnęłam się sama do siebie. Następny sklep z CIUCHAMI , dziewczyną
postanowiłam kupić sukienki, szpilki i torebki, chodziłam po sklepie i
postanowiłam sobie tez coś kupić na wigilie. Całe szczęście że dziewczyny miały
te same rozmiary co ja :D. Dla siebie wybrałam małą czarną do tego miętowe szpilki
i miętową kopertówkę, dla Daniell czarną koronkową sukienkę do połowy ud, z
długim prześwitującym koronkowym rękawem do tego czerwona kopertówka i czerwone
szpilki. Dla Bett wybrałam miętową obcisłą sukienkę czarną torebkę i czarne
szpilki, a dla Elenor kremową krótką gładką sukienkę, bez ramiączek do tego
czarne szpili i czarna torebka. Wreszcie zakupy skończone ! Zerkłam na zegarek
i była już 19.46 a gdy weszłam do centrum była 14. No to teraz szybko wracam do
domu, znaczy do chłopaków. Miałam kilka sms’ów od Niall’a ale nie będę do niego
dzwonić, bo i tak zaraz się zobaczymy. Złapałam taksówkę i podałam adres. Po 10
minutach byłam na miejscu, zapłaciłam kierowcy, i wyszłam z taksówki obładowana
zakupami. Całe szczęście że nie było cen przy prezentach.
Nie dzwoniłam, po prostu weszłam do domu, i tak by mi nikt
nie otworzył. Zamknęłam drzwi, usłyszałam jakieś krzyki, no to wszyscy są.
Weszłam do salonu, zobaczyłam okropny syf, wyglądało tam strasznie. Chłopcy
siedzieli sobie na kanapach, a dziewczyny stały przy oknie.
-Co tu się stało ?! – może teraz mnie zauważą ?
-A ty co cały sklep wykupiłaś ? – zapytał się Lou, patrząc
się na moje „siatki”
-Haha, to dla was, prezenty, jutro z Niall’em lecę do
Irlandii, i chce wam to dziś dać – uśmiechnęłam się i zaczęłam każdemu
rozdawać. – I co podoba się?
-Wiesz ile te zegarki kosztują ? – zapytał Zayn
-Skoro je kupiłam, to wiem haha
-Jaka śliczna –krzyknęła mi do ucha Elenor i mnie przytuliła
z całej siły
-Cieszę się że ci się podoba- uśmiechnęłam się do dziewczyny
i zwróciłam do 2 pozostałych – A wam ?
-Bardzo, ale ona jest strasznie droga nie mogę tego przyjąć
– powiedziała Dan
-Nie osłabiaj mnie ! Wiesz ile ja czasu poświęciłam żeby
znaleźć taką sukienkę ?! Jak ją nie przyjmiesz to foch FOREVER !! – zaczęłyśmy się
śmiać i przytuliłyśmy się. Dan jest super cieszę się że jest z Liam’em.
Usiadłam na kanapie i dosiadł się do mnie Liam
-Sophii, był u nas Jordan i przyniósł ci klucze od
mieszkania i list. Kazał ci przekazać że musiał już wyjechać do Londynu, a do
ciebie nie mógł się dodzwonić.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się i otworzyłam list. Okazało się że to znowu ze szkoły z
NYC. – Znowu oni ? – powiedziałam że tak powiem znudzona.
-Co się stało ? – podszedł do mnie i usiadł obok mnie Harry
-Nic, po prostu znowu dostałam list z zachęceniem mnie do
wyprowadzenia się do szkoły w NY.
-Ale że co ? Studia ? – dopytywał Harry
-Ymm..Nie szkoła baletowa, znaczy taneczna, artystyczna.
Najlepsza w stanach.
-OMG – wydarła się Dan, a ja nie wiedziałam o co jej chodzi-
zgłosiłam się do tej szkoły, byłam na przesłuchaniu, ale powiedzieli że jestem
za słaba na ich szkołę. Dużo bym dała żeby do niej chodzić. Musisz być świetna
skoro wysyłają do ciebie listy
-Tak ja tez bym dużo dała, ale tutaj za dużo
osiągnęłam. Nie mogłabym zostawić mojej
drużyny, i w ogóle wszystkiego, was. Dobra ja się będę zbierać, cieszę się że
prezenty wam się podobają, ale ja musze iść się spakować i wyspać.
-Czekaj – krzyknął Harry
gdy szłam już do wyjścia – musze jechać do sklepu to cię odwiozę
-Ok.- podeszłam jeszcze do Niall’a i go pocałowałam – Pa. Do
jutra – Pożegnałam się ze wszystkimi i razem z Harrym udaliśmy się do auta.
****
Jeszcze raz dziękuję za tyle wejść i wszystkie komentarze. To strasznie miłe, cieplutko się na sercu robi J. Proszę o 5 komentarzy do następnego rozdziału J
czwartek, 17 maja 2012
Informacja
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za 1000 WEJŚĆ.
Szaleje z radości.
W piątek, czyli jutro napisze rozdział. Tak wiem, wiem miał być już dawno. Ale tak wyszło no wiecie poprawianie ocen i w ogóle. A więc w piątek dodam rozdział. A w sobotę lub niedziele będzie również dodany ale +18 :D
niedziela, 29 kwietnia 2012
Rozdział 10.
Słuchałam, słuchałam i nasłuchać
się nie mogłam te dzieciaki naprawdę dobrze śpiewają , od razu
kojarzy mi się dzieciństwo. Gdy byłam mała też należałam do
chóru, teraz śpiewanie zeszło trochę na bok. Po godzinie chór
przestał śpiewać a do nas podbiegła Julii.
-Podobało ci się ? - zapytała
uśmiechnięta Julii
-Tak – odpowiedziałam równo z
Krystianem i spojrzeliśmy na siebie uśmiechając się.
-To pytanie było kierowane do Sophii,
ale ciesze się że ciebie też się podobało.
-Wiecie co ja już muszę iść, muszę
jeszcze parę spraw pozałatwiać i w ogóle
-No to może kawałek cię
odprowadzimy? - zapytał Krystian na co się tylko uśmiechnęłam
-Ok, będzie mi bardzo miło –
odpowiedziałam biorąc Julii za rękę
-Nam bardziej c'nie Krystian –
zaśmiała się Julii
Szliśmy powoli niezbyt się śpiesząc.
Julii powiedziała że jej chór bierze udział w konkursie krajowym,
moim zdaniem maja spore szanse na wygraną. Zaś Krystian spełnia
się jako trener drużyny piłkarskiej w stanach, przyjechał tutaj
tylko na święta a po nowym roku wraca do stanów. Przykro mi było
że wyjeżdża, nauczył mnie wszystkiego, a przede wszystkim wstawił
się za mną i przyjął do drużyny. Doszliśmy do ulicy w której
musieliśmy się rozstać.
-No Julii, będę trzymać kciuki,
jeśli tylko będę mogła to przyjadę na ten konkurs –
przytuliłam ją i ucałowałam w policzek, podeszłam do Krystiana i
go uściskałam- A ty z pewnością nie byłeś u chłopaków więc w
poniedziałek na hali się widzimy
-Dobra, wpadnę, no choć Julii mama
czeka na nas z obiadem. Pa Sophii- pomachali mi na pożegnanie, ja
zrobiłam to samo. Poszłam w kierunku domu, na schodach zobaczyłam
siedzącego Niall'a. Siedział oparty o drzwi i chyba nawet mnie nie
zauważył jak szlam w jego kierunku. Po 2 minutach doszłam do domu,
stanęłam naprzeciwko niego i wyciągnęłam klucz z kieszeni.
-Hej, długo czekasz ? - podeszłam do
niego dając mu całusa i otworzyłam drzwi
-Cześć, nie jakieś 5 minut temu
przyszedłem ale ciebie jeszcze nie było- podniósł się ze schodów
i wszedł razem ze mną do domu.
-Może chodźmy do góry, bo tu nie ma
za bardzo co robić
-Ty mi wystarczysz – powiedział po
czym nieziemsko się uśmiechnął
-Dobra, dobra chodź- weszliśmy do
mojego pokoju, który był dość duży, miał ogromne 2 osobowe
łoże, ściany w kolorze czerni i ciemnej czerwieni, na których
znajdowało się pełno zdjęć, oraz 5 gitar, które bardzo kocham.
No i oczywiście inne rzeczy, laptop, książki, obrazy, moja
kochanka lustrzanka. Przeszłam do dosyć dużego okna i usiadłam na
parapecie. Widok miałam cudowny, skierowany na molo w Brighton, na
samym końcu znajdowało się wesołe miasteczko.
-Wow, fajny pokój. Nie wiedziałem że
grasz na gitarze, nic o tym nie wspomniałaś, ani o tym ze robisz
zdjęcia.- no fakt nie mówiłam mu o tym, podszedł do mnie i usiadł
naprzeciwko mnie.
-Dzięki, musiało mi wypaść hehe.
Wreszcie zaczęło prószyć śniegiem
-No, masz tutaj piękny widok- dał mi
całusa – co zamierzasz robić teraz? Chodzi mi o święta.
-A więc, szkołę mam zakończoną
zdałam już 2 semestr teraz czekam już tylko na maturę. A co do
świąt to zostaje w Brighton.
-Ale że jak ? Sama ?
-Nie z jednorożcem. - nie ma to jak
sarkazm- Jordan jedzie do rodziców do Londynu, a ja nie chce jechać
więc zostaje tutaj, Ann z mężem jadą do Polski. Do świąt
jeszcze daleko, to co może jakiś film ?
Dałam Nialler'owi pudło z filmami, a
sama poszłam do kuchni. Zrobiłam 2 michy popcornu i wzięłam
jeszcze cole. Wpełzłam dość szybko po schodach, położyłam
wszystko na łóżku i usiadłam obok Niall'a. Film był dość
śmieszny, a z nim to już w ogóle, nie mogliśmy się przestać
śmiać. Jak już film się skończył, długo gadaliśmy,
postanowiłam że zostanie na noc, bo nie ma sensu żeby wracał tak
późno do domu. Wtuliłam się w niego i szybko zasnęłam.
*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Jeszcze tydzień i
święta, nie przepadam za nimi ale jakoś je przeżyje. Umówiłam
się na mieście z blondasem coś chce mi powiedzieć, no właśnie
ciekawe co?. Wracając do faktu że jesteśmy razem, nie ukrywamy się
z tym. Jego fanki reagowały różnie, ale szczerze jebie mnie to co
o mnie myślą.
Doszłam do
kawiarenki w której często się spotykaliśmy. Gdy do niej weszłam
zobaczyłam że już na mnie czekam.
-Cześć kochanie-
podniósł się z krzesła i mnie ucałowałam
-Cześć
-A więc, nie będę
owijać w bawełnę bo nie ma sensu. Jutro wylatujemy razem do
Irlandii na święta
-Co ? Niall
oszalałeś ?
* * *
Kolejny rozdział.
Chciałam was bardzo przeprosić, rozdział powinien ukazać się już
dawno, ale zawsze coś mi wypadało. Bardzo dziękuję za miłe
komentarze i tyle wejść na stronę. Naprawdę znaczy to dla mnie
dużo. Dziś poświęciłam bite 3 godziny żeby przeczytać wasze
opowiadania bo miałam zaległości. Czasami zapomnę skomentować,
ale wasze opowiadania są świetne, u niektórych brak słów :D.
Jeśli będzie wena jutro 11 :))
poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Rozdział 9.
-Powiemy im ? - spytała mnie siadając
pomiędzy moimi nogami
-Myślę że sami się zorientują-
przyciągnąłem ją do siebie.
Siedząc tak, gadaliśmy o wszystkim,
jacy byliśmy w dzieciństwie, czego słuchaliśmy jakie idiotyczne
rzeczy robiliśmy itp. No i znowu przegadaliśmy razem 4 godziny. Ten
czas tak szybko leci...
*Sophii*
Nie wiem czemu ale gdy z nim rozmawiam nie brakuje nam tematów do rozmów. Z Liam'em tak nie było, nie powiem że nie mieliśmy o czym rozmawiać, ale to nie było to co z nim. Mam dziś do chłopców niespodziankę, postanowiłam z trenerem że wezmę całą 5 pod swoje skrzydła i podbuduje im mięśnie, no wiecie siłownia, basenik, hantelki. Zobaczymy czy coś potrafią wyciągnąć na sztandze.
Nie wiem czemu ale gdy z nim rozmawiam nie brakuje nam tematów do rozmów. Z Liam'em tak nie było, nie powiem że nie mieliśmy o czym rozmawiać, ale to nie było to co z nim. Mam dziś do chłopców niespodziankę, postanowiłam z trenerem że wezmę całą 5 pod swoje skrzydła i podbuduje im mięśnie, no wiecie siłownia, basenik, hantelki. Zobaczymy czy coś potrafią wyciągnąć na sztandze.
-Dobra musimy iść mam do was
niespodziankę – uśmiechnęłam się do niego i wstałam
-Jaką ?- oczy świeciły mu się jak
psu jaj...-No weź powiedz- zaczął skakać na co ja zaczęłam się
śmiać
-Niall nie, nie powiem, napisz chłopcom
żeby przyszli w tej chwil na siłownie to ważne !- gdy Niall
napisał im sms'a że mają przyjść na siłkę po 5 minutach
wszyscy już tam byli.-Ok dobrze że przyszliście tutaj bo przez
następne 2 miesiące tu będziecie spędzać wf, a ja będę waszym
trenerem jakieś pytania ?
-Co będziemy robić ?- zapytał Harry
-Jesteśmy na siłowni, więc skupimy
się na rozwinięciu waszych mięśni, może przejdźmy do sztangi. A
więc kładziecie się, nogi rozstawiacie, chwytacie i podnosicie
minimum 10 razy- dla mnie nie było problemu żeby wycisnąć 50 kg
ale nie wiem jak oni. Wycisnęłam 10 razy, nawet się nie spociłam-
Dobra ktoś chce spróbować ? Jako pierwszy ?
-Ja ja chce !- odważnie powiedział
Harry i dumnie się uśmiechnął- Patrzcie jak to robi mistrz !
-Ok. tylko powoli bez pośpiechu
Harry się położył, ujął w ręce
metalowy drąg i podniósł do góry, zauważyłam że robi się
czerwony a ręce z wielkim trudem podnoszą się do góry, chłopcy
zaczęli się z niego śmiać.-Harry ! -wzięłam od niego sztangę i
odłożyłam na miejsce- Nic ci nie jest ?-był cały czerwony, no
nie dziwie się bo to nie jest strasznie ciężkie ale lekkie też
nie-A wy jesteście normalni ? - nikt nic nie odpowiedział- Pytam
się ?!-zaczęłam już krzyczeć- Przez wasze głupie śmiechy i
docinki jemu mogło się coś stać!
Cała czwórka za kare 100 pompek, a
gdy już to zrobicie każdy z was zrobi 20 basenów.
-Sophii weź no..- patrzył na mnie
błagalnie Lou
-Bierz się do roboty.
Tak, wiem wiem byłam zbyt surowa, ale
jemu mogło się naprawdę przez nich coś stać. A ja sobie nie
pozwolę wejść na głowę. Zresztą ustawiłam do pionu 23 chłopców
więc z 5 nie miałabym żadnego problemu.-Harry robisz 100 brzuszków
a potem bierzesz hantelki 20 kilogramowe i podnosisz 100 razy.-nic
nie odpowiedział tylko wziął się do roboty. Ja wzięłam hantelki
25kg i też zaczęłam podnosić, chłopcy skończyli pompki i
zaczynają robić baseny, po chwili nawet nie wiem jak znalazł się
obok mnie Zayn.
-Boże!, musisz straszyć ?-chwyciłam się za serce bo myślałam że zawału dostane
-Boże!, musisz straszyć ?-chwyciłam się za serce bo myślałam że zawału dostane
-Sory nie chciałem, tylko no
wiesz...ja..ja nie umiem pływać
-A no tak Bet mi coś wspominała, no
to dołącz do Harry'ego i weź sobie hantelki 20 kilogramowe i
podnoś 100 razy.- robiłam sobie spokojnym tempem, nie śpiesząc
się, Harry'emu też dobrze szło choć razem z Zayn'em byli
strasznie spoceni, ja może miałam parę kropelek potu na czole, ale
po tych 2 miesiącach kondycja im się poprawi. Gdy skończyłam
odłożyłam hantelki a wtedy ktoś mnie złapał i byłam cała
mokra.
-Hahaha mam cię !- powiedział
śmiejący się Niall
-Niall zabije cie. No weź puść
mnie, jestem cała mokra!
-Co będę z tego miał ?- patrzył się
na mnie i śmiesznie poruszał brwiami
-Całusa ?
-Ok-dałam mu całusa w usta, ale on
chciał czegoś więcej, nie mogłam się oprzeć i mu na to
pozwoliłam. Całowaliśmy się, robił to tak delikatnie a zarazem
bardzo namiętnie
-Uuuuuuuuu- usłyszałam tylko chórek
chłopców, i po chwili oderwałam się od Niall'a
-No co ?-zapytałam
-Nic – odpowiedzieli znowu chórem,
spojrzałam na zegarek była godzina 11.45
-O kurde już tak późno, muszę iść.
Niall przyjdź do mnie o 13 ok ?
-No pewnie, a mogę wiedzieć gdzie się
wybierasz ?-przyciągną mnie do siebie i pocałował w policzek
-Obiecałam siostrze mojego kolegi że
przyjdę na jej występ chóru w kościele
-Aha. Ok to do zobaczenia- pocałowała
mnie w usta i puścił.
Pożegnałam się z chłopakami i
poszłam do szatni. Przebrałam dres na niebieskie rurki, i luźną
białą bluzkę z flagą UK. Wyszłam ze szkoły miał 5 minut aby
dojść do kościółka, dobrze że był był tylko jedną ulice
dalej, więc spokojnie zdążyłam. Zobaczyłam siedzącego Krystiana
w ławce i się do niego dosiadłam
-Zdążyłam- uśmiechnęłam się do
Krystiana a on się trochę zdziwił ma mój widok
-No, dawno się nie widzieliśmy, co tu
właściwie robisz ?
-No nie widzieliśmy się, ale często
bywał w tym kościele i spotykałam twoją siostrę i zaprosiła
mnie dziś na jej próbę- powiedziałam jednym tchem szeptem
-Sophii jak mówisz to weź oddech-
zaczął się ze mnie śmiać
-No bardzo śmieszne – odwróciłam
się i udawałam że mam na niego focha i zaczęłam słuchać jak
śpiewa chór.
wtorek, 3 kwietnia 2012
Rozidział 8.
Godzina 5 rano, a ja już nie mam co
robić. Zwykle to o tej porze wstaje, ubieram się i idę biegać po
parku. Ale jest już coraz zimniej, no co się dziwić mamy już
grudzień i z bieganiem muszę się wstrzymać na czas
nieokreślony...Dziś ma przylecieć Ann wraz ze swoim mężem. Karol
jej mąż jest naprawdę fajny idzie z nim normalnie pogadać choć
jest starszy. Dobra nie będę tak leżeć idę się umyć, ubrać i
ruszam do szkoły. No i się zwlekłam z łóżka wzięłam ciuchy i
poszłam się ogarnąć. Gdy już wszystko zrobiłam, podeszłam do
szafy i wygrzebałam moje baletki i strój do tańca, wywoływał
takie przyjemne uczucie, zawsze gdy go miałam w rękach czułam że
Ann jest ze mną. Włożyłam go do torby i poszłam do pokoju
Jordana. Otworzyłam cicho drzwi, a on sobie tak słodko spał
wtulony w poduszkę, że aż szkoda było mi go budzić, ale wole mu
powiedzieć że już wychodzę.
-Jordan-szturchnęłam go lekko-obuć
się
-Sophii-wymruczał, podniósł głowę
znad poduszki i spojrzał na zegarek-jest 5.20 stało się coś ?
-Nie, ale wychodzę już do szkoły,
Ann dziś przyjeżdża a ja chcę poćwiczyć, po prostu nie chciałam
abyś się martwił-dałam mu całusa w policzek na co on się tylko
uśmiechnął
-Ok, baw się dobrze – uśmiechnął
się i wtulił się w poduszkę
Wyszłam z domu, na ulicach było
jeszcze ciemno, do szkoły doszłam w 5 minut. Miałam do niej klucze
znaczy tylko do części sportowej jako kapitan. Poszłam do sali nie
była mała ale strasznie duża tez nie. Były w niej lustra dlatego
najczęściej tam tańczyłam, oczywiście nie te układy co z
drużyną w klubie. Tak poza tym to miejsce o którym wspominałam
chłopakom co je nigdy nie znajdą w którym ćwiczymy nie było w
tej szkole, tylko w jej starej części która była oddalona o
jakieś 100-150 metrów. Tam kiedyś uczono zanim powstała ta. Nie
opłacało się utrzymywać starej więc ją zamknęli, ale jest tam
ogromna i przepiękna sala gimnastyczna, ma taki klimat że go opisać
nie idzie. Było już wpół do szóstej, wyciągnęłam strój i
baletki z torby i się przebrałam. Strój był czarny a baletki
blado różowe. Jak zawsze najpierw się rozciągam a później
włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć.
*Niall*
Jakoś dziś spać nie mogę, cały czas mam przed oczami Sophii, strasznie się ciesze że wyszła ze szpitala. Serce mi pękało jak widziałem ją tam leżącą. Nie wiem czemu ale jak ją widziałem dziwnie się czułem, poprawiała mi humor, miała coś w sobie coś co przyciągało mnie jak magnes. Dobra nie ma co tak leżeć, wstaje i idę się przejść. Ubrałem się ciepło i skierowałem się po cichu do kuchni, wziąłem 2 paczki żelek i skierowałem się do wyjścia. Szedłem sobie wolnym krokiem przegryzając żelki, aż odszedłem do szkoły była godzina 5.40 a na sali świeciło się światło co nigdy się nie zdarzało, bo często się o tej porze tędy przechadzałem. Postanowiłem podejść i zobaczyć czy są otwarte drzwi, na moje szczęści były, więc udałem się w stronę sali. Dobiegała z niej muzyka, poszedłem do szklanych drzwi i zobaczyłem dziewczynę tańczącą, tą dziewczyną była Sophii. Nie mogłem się na nią napatrzeć, jej ruchy ,cała ona, wyglądała bosko. Otworzyłem cicho drzwi, nie usłyszała mnie cały czas tańczyła. Po chwili muzyka ucichła a Sophii skończyła tańczyć, obróciła się w moją stronę.
Jakoś dziś spać nie mogę, cały czas mam przed oczami Sophii, strasznie się ciesze że wyszła ze szpitala. Serce mi pękało jak widziałem ją tam leżącą. Nie wiem czemu ale jak ją widziałem dziwnie się czułem, poprawiała mi humor, miała coś w sobie coś co przyciągało mnie jak magnes. Dobra nie ma co tak leżeć, wstaje i idę się przejść. Ubrałem się ciepło i skierowałem się po cichu do kuchni, wziąłem 2 paczki żelek i skierowałem się do wyjścia. Szedłem sobie wolnym krokiem przegryzając żelki, aż odszedłem do szkoły była godzina 5.40 a na sali świeciło się światło co nigdy się nie zdarzało, bo często się o tej porze tędy przechadzałem. Postanowiłem podejść i zobaczyć czy są otwarte drzwi, na moje szczęści były, więc udałem się w stronę sali. Dobiegała z niej muzyka, poszedłem do szklanych drzwi i zobaczyłem dziewczynę tańczącą, tą dziewczyną była Sophii. Nie mogłem się na nią napatrzeć, jej ruchy ,cała ona, wyglądała bosko. Otworzyłem cicho drzwi, nie usłyszała mnie cały czas tańczyła. Po chwili muzyka ucichła a Sophii skończyła tańczyć, obróciła się w moją stronę.
-Jezu !-krzyknęła- Co ty tu robisz?
-Przepraszam nie chciałem cię
przestraszyć- podszedłem do niej a ona się lekko uśmiechnęła
-Dobra nic się nie stało, po prostu
myślałam że jestem sama..A ty co spać nie możesz ?
-No właśnie jakoś nie mogę, nie
wiedziałem że tańczysz balet
-A balet.- nagle posmutniała- moja
opiekunka nauczyła mnie tańczyć była Prima Balerina, zresztą
dziś przyjeżdża i będzie uczyła tutaj zajęć dodatkowych, no
wiesz muzyka taniec..
-Sophii coś się stało, bo widzę że
ewidentnie posmutniałaś jak wspomniałem o balecie ?
-Dostałam..-zawiesiła się na chwilę-
list ze szkoły artystycznej, że chętnie mnie przyjmą na balet,
jest to najlepsza szkoła..
-Sophii gratulacje, nie wiem czemu się
nie cieszysz.
-Niall ta szkoła jest w New York,
czaisz?
-Co ? Zamierzasz wyjechać ? - nie
mogłem w to uwierzyć cieszyłem się bardzo że się jej udało ale
stany są strasznie daleko..
-Dlatego..-znowu się na chwile
zawiesiła- z tego nie skorzystam, jasne to było moje marzenie
zostać Prima Baleriną, ale ja osiągnęłam tak wiele, mam tu
cudowną drużynę piłkarską, przyjaciół no i ciebie. Nie
potrafiłabym zostawić tego wszystkiego, byłabym po prostu egoistką
która chce spełnić marzenie.
-Sophii muszę ci coś powiedzieć, od
pierwszej chwili mi się spodobałaś, a jak rozmawialiśmy kilka
godzin w moim pokoju to po prostu się w tobie zakochałem i..-nie
dała mi dokończyć tylko pocałowałam mnie, co mnie zaskoczyło-
czy to znaczy..
-Tak – i tym razem ja ją
pocałowałem.
-Ciesze się że mam ciebie
-Ja też się ciesze, i to nie wiesz
jak bardzo..
***
No to kolejny rozdział. Miał pojawić się wczoraj, ale mam kłopoty z internetem.
W następnych rozdziałach dużo sie wydarzy, będą święta, wyjazdy, Sophii wróci do Polski ale nie na długo .. Reszty dowiecie się z kolejnych rozdziałów
sobota, 31 marca 2012
Rozdział 7.
* Cztery dni później *
Obudziłam się, było chyba już
popołudniu zorientowałam się że jestem w szpitalu. Przy moim
łóżku siedziała Bet i JORDAN !. Co on tu robi? Z tego co wiem to
ma jakieś koncerty, ale i tak się bardzo ciesze że jest ze mną.
Gdy się obudziłam wszystkie podłączone do mojego ciała aparatury
zaczęły piszczeć , nie wiedziałam co się dziej. Jordan spał na
krześle i trzymał mnie za rękę ale jak to wszytko zaczęło
piszczeć nie pościł mnie nawet na chwile, wręcz chwycił jeszcze
mocniej, Bet zerwała się z fotelu jak oparzona, chciałam się z
niej śmiać, ale moja twarz mi na to nie pozwalała.
Do mojej sali przyszedł lekarz i
powiedział że jest ze mną wszystko dobrze, ja tylko skinęłam
głową że rozumiem, nie miałam siły mówić. Nie czułam rąk i
nóg co mnie nie pocieszało, po moich suchych policzkach zaczął
spływać potok łez. Gdy pielęgniarka przyniosła mi obiad, który
przez cztery dni było podawany dożylnie, co mnie strasznie osłabiło
i to było widać, dość bardzo. Wyglądałam jak anorektyczka,
muszę dużo jeść i ćwiczyć żeby mięśnie odbudować, całe
szczęście że to tylko 4 dni a nie miesiące. Po obiedzie powoli
wracały mi siły a do mojej sali przyszedł Jordan z Bet.
-Hej moja kruszynko-powiedział Jordan
całując mnie w policzek i siadając na krześle przy łóżku
-Cześć Sophii, jak się czujesz ? -
widać było że Bet jak i Jordan są strasznie zmęczeni
-Powiem szczerze, bywało lepiej, ale
wy wyglądacie gorzej- moja twarz pozwoliła mi się wreszcie
uśmiechnąć.-A jak tam u ciebie Bet ? Co u Zayn'a ?
-A dobrze, nawet bardzo. Chłopcy
przychodzili do ciebie codziennie godzinę przed szkołą, strasznie
się o ciebie martwił Niall. Wiem co się stało z Liam'em, przykro
mi.
-To miło z ich strony, a co do Liam'a
to uznałam że to było tylko zauroczenie, a on i tak cały czas
kocha Daniell więc na pewno do siebie wrócą- jakoś nie było mi
smutno, bo teraz do mnie dotarło że go nie kocham, dobra kocham ale
jak brata.
-Sophii mam do ciebie niespodziankę.
Ann przyjeżdża do Brighton i będzie uczyć w twojej szkole zajęć
dodatkowych – na słowa Jordana gdybym nie była w szpitalu to bym
oszalała, Ann moja opiekunka z domu dziecka jest najwspanialszą
osobą, to dzięki niej tańczę, gram, śpiewam, gram w piłkę. Ann
była baletnicą właściwie to Prima Balerina, niestety po
ukończeniu szkoły już długo po tym , na jednej z prób doznała
kontuzji, która uniemożliwiła jej występu. Szkoda że nie
postanowiła dale tańczyć, tylko została opiekunką w domu
dziecka. Dzięki niej dostałam się do tej szkoły i osiągnęłam
wszystko. Teraz jestem dziewczyną poukładaną, ale kiedyś tak nie
było paliłam, piłam zachowywałam się idiotycznie, dzięki niej
się zmieniłam, i żałuje tego co kiedyś robiłam.
-No nie wierzę, wreszcie, jak ja się
za nią stęskniłam, nie widziałam jej kilka lat, Jordan mam do
ciebie prośbę, ale jak nie to ja zrozumiem....-nie dał mi
oczywiście dokończyć
-No pewnie proś o co chcesz :)
-Mogę z tobą zamieszkać,
przynajmniej na jakiś czas..
-Chciałem cię o to samo prosić, bo
mój dom jest duży a ja tak sam mieszkam, właśnie zapominałem
jakoś z głowy mi wyleciało, Maryś zerwała zaręczyny...
-Jordan..nawet nie wiesz jak mi
przykro...
-Lekarz powiedział że dziś możesz
wracać do domu, bo nie ma sensu cię trzymać w szpitalu-
powiedziała Bet. No to super, musimy pojechać po moje rzeczy do
chłopców i wszytko. Jordan z Bet poszli po mój wypis a ja
przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Oczywiście nie obyło
się bez zawrotów głowy itp..Wsiedliśmy do auta i po 15 minutach
byliśmy pod domem chłopaków. Drzwi jak zawsze były otwarte, a w
domu znaczy w przedpokoju było dość czysto jak na nich. W salonie
siedzieli wszyscy oraz Daniell na kolanach Liam'a, jakoś nie
zauważyli jak weszliśmy bo oglądali jakiś denny film.
-Cześć wszystkim- wszyscy się
wystraszyli i obrócili głowy w stronę drzwi
-Sophii !- krzyknęli i zaczęli do
mnie biec
-Cicho !! Ani się warzcie do mnie
podchodzić a tym bardziej krzyczeć, przyszłam się tylko przywitać
i zabrać swoje rzeczy.
-Rzeczy ? Myślałem że będziesz
mieszkać teraz z nami – pytał mnie zdziwiony Harry
-Harry coś ty, wprowadzam się do
Jordana – wszyscy posmutnieli- Dziękuje że przychodziliście do
mnie do szpitala – na mojej twarzy znów zagościł szczery
uśmiech.
-O nadal masz moją koniczynkę-
uśmiechną się Niall
-Pewnie, przyniosła mi tyle
szczęścia-podeszłam do niego, mocno go przytuliłam i pocałowałam
w policzek.- No to gdzie są moje rzeczy, chciałabym je już zabrać
bo jestem dość zmęczona..
-Przyniosę ci je, są na górze –
zaoferował Zayn i po chwili był już z powrotem -Proszę to twoja
torba
-Dzięki, to ja już będę lecieć,
zobaczymy się jutro w szkole na wf hehe- wyrzyscy się zaśmiali i
pożegnałam się z nimi. Weszłam do auta gdzie czekał na mnie
Jordan i pojechaliśmy do jego domu.
Jordan od razu zrobił mi kolacje,
pyszne spaghetti, gdy zjadłam poszłam do pokoju który od tej pory
miał być mój, położyłam się na łóżko i zasnęłam....
czwartek, 29 marca 2012
Rozdział 6.
Obudziłam się,
Liam jeszcze spał, moja głowa leżała na jego klatce piersiowej a
prawa ręka była zapleciona z jego lewą. Było mi tak dobrze,
szczerze nie chciałam żeby się obudził, nie chciałam wiedzieć
co mi powie o wczorajszym. Poczułam że Liam się budzi..
-Hej nie śpisz
już-powiedział ziewając
-No jakieś 10
minut temu się obudziłam
-Chyba trzeba
wstawać i zbierać się do szkoły- podniósł się z pozycji
leżącej i oparł się o ścianę
-Wy macie szkołę
ja mam wolne – zaśmiałam się wtulona w poduszkę
-A to niby czemu
hmmm?-trochę go to zdziwiło
-Ponieważ ja się
zajmuje sportem i na lekcje nie chodzę, tylko wf, siłownia, basen i
wszystko co z tym związane.
-Aha, no to
fajnie. A jak tam rozmowa z Nialler'em ?
-Czy ja wiem czy
fajnie. Fajnie, miło się gadało, gniewasz się na mnie- podniosłam
się z łóżka i usiadłam naprzeciw niego
-Nie no co ty,
czułem że musisz po prostu z kimś pogadać.
-Ciesze się –
przypełzłam do niego i go pocałowałam na co tylko się
uśmiechnął.-Kocie zbieraj się, ja też już wstaje pójdę na
siłownie, nie chce jeszcze męczyć kolana- wstałam i podeszłam do
torby wybierając czarny dres z Nike. Weszłam do łazienki umyłam
zęby, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam dres i podkręciłam włosy
lokówką po czym spięłam włosy. Zeszłam na dół, weszłam do
kuchni w której siedział Niall.
-Hej Niall, ty już
na nogach ? Myślałam że z ciebie taki śpioch- zaśmiałam się
przecierając oczy na co on się tylko uśmiechną
-Śpiochem, a
właściwie śpiochami są u nas Harry i Zayn. Co chcesz do jedzenia
?
-Hmm...-rozejrzałam
się po kuchni i mój wzrok przykuły truskawki-To!-wskazałam na
piękne duże zapewne słodziutkie truskawki
-Z bitą ?-czytał
mi w myślach normalnie
-No przecież –
posunęłam talerz na środek stołu, blondynek przyniósł bitą
śmietanę w spreju, i usiadł naprzeciwko mnie.
-Dobre, Sophii
dzięki za wczorajszą rozmowę-na jego twarzy pojawił się szczery
uśmiech wdzięczności
-Spoko, mnie też
się fajnie gadało- gadaliśmy jeszcze z 10 minut śmiejąc się
przy tym głośno, przyszła reszta całej bandy.
-A wy o czym tak
gadacie?-usiadł koło mnie Harry zabierając mi truskawkę
-Zastanawiam się
co będziecie robić po lekcjach , i hej to moja truskawka- ta no ale
mam zapłon xd
-Wybieramy się do
Hip-Hop Club – powiedział przerywając picie mleka Zayn
-Aha, czyli
wybieracie się do mojego klubu- śmiałam się pod nosem, bo nie
wiedzieli o co mi chodzi nawet Bet.
-Sophii możesz
jaśniej bo nikt nie wie o co ci chodzi-skierowała się do mnie Bet
-No przecież ci
mówiłam że tańczę w klubie
-No mówiłaś ale
nie że w najlepszym w Brighton
Tak nasza
konwersacja trwała jeszcze trochę, oczywiście chłopcy oraz Bet
spóźnili się na lekcje. Ja sobie chodziłam to na siłownie, to na
boisko. Po 5 godzinach, gdy była przerwa 30 minutowa, poszłam z
Bartkiem, Przemkiem, Tomkiem i Łukaszem którzy tańczyli ze mną w
klubie jak też i graliśmy w jednej drużynie piłkarskiej, więc
poszliśmy na boisko gdzie zawsze przesiadywało tam dużo ludzi,
zauważyłam chłopaków była z nimi również Bet znaczy z Zayn'em
wszyscy siedzieli na trawie. Poszłam z chłopakami na środek
boiska, trochę się rozciągaliśmy i włączyliśmy głośno
muzykę, wszyscy zwrócili od razu na nas swoją uwagę ale domyślili
się że to my i że tylko będziemy tańczyć. No i znowu nasz układ
wypadł rewelacyjnie, nie obyło się bez wygłupów Bartka, który
przerzucił mnie przez ramie i biegał w kółko że aż mi się
niedobrze zrobiło w końcu mnie postawił, pożegnałam się z nimi
i poszłam do Liam'a i całej reszty.
-Cześć-
powiedziałam zdyszana, usiadłam i pocałowałam i policzek Liam'a
-O ktoś się za
nami stęsknił-powieszał do mnie Harry i poruszał śmiesznie
brwiami.
-Nie. Po prostu
mam przerwę od 5 godzin i chciałam odpocząć w waszym
towarzystwie.-wytknęłam mu język i położyłam głowę na
kolanach Liam'a
-A więc to co
teraz tańczyliście, zatańczycie w klubie ?- tym razem odezwał się
Zayn
-Zayn proszę cię,
to była tylko rozgrzewka, a poza tym układy tańczymy w nieznanej
wam cześć szkoły, której nie poznacie .
-My to i tak
znajdziemy, c'nie chłopaki ?-oni tylko pokiwali i wyszczerzyli się
na słowa Zayn'a
-Ta no życzę
powodzenia, a właśnie Bet idziesz ze mną teraz do centrum ? Muszę
kupić ciuchy na występ.
-No pewnie, a wy
idziecie z nami ?-skierowała pytanie do chłopców na co on
pośpiesznie wstali
Szliśmy jakieś
10 min, chłopcy oraz Bet gadali o koncertach i o wielu innych
rzeczach związanych z zespołem ale ja nie miałam o tym zielonego
pojęcia. No znałam ich byli moimi przyjaciółmi i chodziłam z
Liam'em ale o ich zespole wiedziałam to co przedtem czyli nic. Z
mojego zamyślenia wyrwała mnie mała dziewczynka.
-Przepraszam czy
mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie ?- spytała mnie mała brunetka
o kręconych włosach.
-No pewnie –
kucnęłam i objęłam ją ręką, a jej mam zrobiła zdjęcie
-Dziękuje, jesteś
wspaniała, gdy będę duża też będę taka jak ty- powiedziała i
odeszła wraz z mama , a moje oczy zaszkliły się, to się zdarzyło
nie pierwszy raz gdy ktoś robi sobie ze mną zdjęcie, dla takich
chwil warto żyć. Chłopcy się zaczęli dziwnie patrzeć.
-No co ? Nie
jesteście jedynymi gwiazdami w Brighton – powiedziałam po czym
poszłam do sklepu sportowego, właściwie potrzebne były mi tylko
buty, których cena była wysoka więc z 550 funtów zostało mi
tylko ponad 100 funtów. Wyszłam ze sklepu i zauważyłam Liam'a.
-Cześć kochanie
– przytuliłam się do niego i dałam mu causa
-Hej – uśmiechną
się z wymuszeniem, coś było nie tak
-Co jest ?
-Nic- no jednak
było coś na rzeczy bo Liam nigdy nie odwraca wzroku gdy ze mną
rozmawia
-Kłamiesz, więc
o co chodzi ?
-Spędzamy ze sobą
strasznie mało czasu, a czasami prawie się nie widujemy, to dalej
nie ma sensu... – gdy to mówił myślałam że się przesłyszałam.
-Aha czyli to
koniec, tak po prostu spoczko.- poczułam że muszę biec, nawet się
nie rozpłakałam po prostu biegłam. W tej chwili nic mnie nie
obchodziło, byłam tak zszokowana jego słowami że nawet nie
zauważyłam że wbiegłam na czerwonym świetle na pasy i usłyszałam
tylko pisk opon i ciemność....
niedziela, 25 marca 2012
Rozdział 5.
Wzięłam uwagę
doktora naprawdę sobie do serca. Postanowiłam się oszczędzać.
Wyszłam z gabinetu, na korytarzu czekał na mnie Liam. Cieszyłam
się że był tam ze mną, znałam go zaledwie 4 dni a już
traktowałam go jak przyjaciela.
-No i co ci lekarz
powiedział- zapytał patrząc mi prosto w oczy
-Powiedział mi
tylko tyle że następna poważniejsza kontuzja prawego kolana może
się źle skończyć – gdy to mówiłam zaczęły mi spływać łzy
po policzkach, nie wyobrażałam sobie w ogóle życia bez mojej
drużyny również dzięki niej miałam stypendium, a poza tym
pracowałam w klubie gdzie tańczyłam hip-hop to było moje jedyne
źródło utrzymania. Po chwili Liam zaczął się do mnie zbliżać,
czułam jego ciepły oddech na swojej szyi, w końcu dotknął moich
ust delikatnie, i zaczął namiętnie całować. Nie odepchnęłam go
bo zależało mi na nim...Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Przepraszam..Nie
powinienem -spuścił swój wzrok w dół
-Właściwie to
chciałam ci coś powiedzieć. Może to zabrzmi dziwnie albo coś,
ale bardzo cię polubiłam ale nie chce jakiejś przyjaźni po prostu
chce czegoś więcej. - po moich słowach nie wiedział co
powiedzieć..
-To dobrze się
składa bo ja też nie – uśmiechną się i mocno mnie przytulił,
czułam takie szczęście, nie miałam zamiaru go puszczać no ale,
nie będziemy tak stać na środku korytarza w szpitalu.
-Właśnie
zapomniałaby muszę wykupić w aptece maść na to kolano
-Ok to idziemy –
dodał do tego uśmiech i złapał za rękę.
Po udanym zakupie
maści poszliśmy do auta, przez cały czas mnie obejmował co mi się
bardzo podobało, a momentami po moim kręgosłupie przechodził
dreszcz. Zaproponował żebyśmy pojechali do niego, zgodziłam się.
Dojechaliśmy na miejsce, dom był ogromny, cały biały, no po
prostu marzenie. Weszliśmy do środka i zauważyłam że Bet siedzi
na kolanach Zayn'a i się całują.
-No wreszcie !-
krzyknęłam, a Bet się oderwała od niego i spiorunowała mnie
wzrokiem
-Co wreszcie ?-
zapytał mnie Niall z pełną buzią
-No wreszcie
dojechaliśmy, droga się wlekła i wlekła hehe
-Ale przynajmniej
w dobrym towarzystwie- dodał Liam obejmując mnie od tyłu
-Oj tak to prawda
– uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
Złapał mnie za
rękę i poszliśmy na górę do jego pokoju. Miał przyjemny lekko
karmelkowy kolor, porządek, i przyjemny zapach, na ścianach było
dużo zdjęć.
-Ładny pokój
-Też mi się
podoba-złapał mnie, wziął na ręce i rzucił na łóżko-Mam
wobec ciebie niecne zamiary-dodał z cwaniackim uśmiechem
-Proszę cię nie
masz ze mną żadnych szans- po moich słowach położył się na
mnie i nie chciał puścić.
-Nie sądzę –
wyszczerzył swoje białe ząbki
-Tak, to patrz-
użyłam swojej siły i zwaliłam go z siebie, tak że spadł na
podłogę z wielkim hukiem. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół.
-Dobrze się
bawicie ? - spytał mnie Harry
-Oczywiście,
tylko Liam'owi strzeliło coś w plecach i musi sobie troszkę
odpocząć hahaha
-Chyba nie chcę
wiedzieć co wy tam robiliście – rzuciła do mnie Bet
-Czy wy zawsze
musicie myśleć o zboczonych rzeczach ?
-Sophii spokojnie,
pomożesz mi zrobić kolacje- nawet nie zaczekał na moją odpowiedz
a Niall zaciągną mnie do kuchni.
-Szczerze nie chce
mi się, ale jestem głodna więc ok- z uśmiechem na twarzy
podeszłam do blatu i się o niego oparłam.
-To na co masz
ochotę ?
-Może spaghetti
?. Coś mi się obiło o uszy że lubisz włoską kuchnie –
wyszczerzyłam się do niego
-Tak to prawda.-
zaczął wyjmować składniki między innymi 5 opakowań makaronu co
mnie troszkę zszokowało, słyszałam że dużo je ale żeby aż
tyle. Patrzyłam na to wszystko z wielkimi oczami, a on zapytał
-Co mi się tak
przyglądasz ?
-Hmm...Nie nic,
trochę dużo tego jedzenia jak na 7 osób – zaśmiałam się do
niego, on zresztą też.
-Sophii, mogę cię
o coś zapytać- trochę spoważniał
-No pewnie pytaj-
uśmiechnęłam się do niego lekko
-Czy dziś w
szatni uraziłem cię tym pytaniem ?
-Jakim ?
-No o twoich
rodzicach, wadziłem że spłynęła ci łza po moich słowach...
-Nie uraziłeś
tylko przypomniałeś że nie ma nikogo..
-Jak to ? -
posmutniał na moje słowa
-Po prostu nie mam
rodziców, nie wiem kim są wychowałam się w domu dziecka. Możemy
zmienić temat ?- kolejny raz w tym dniu zaszkliły mi się oczy.
-Tak jasne,
właściwie to możesz ich zawołać na kolacje
-Ok to idę –
zmierzałam w kierunku drzwi, gdy Niall mnie jeszcze zatrzymał –
Coś się stało ?
-Mam coś do
ciebie, i chce ci to dać po kolacji.
-Ok to zjemy i
pójdziemy do ciebie
Poszłam zawołać
resztę na kolacje i się dość szybko zlecieli na moje słowa. Mało
co a bym wylądowała na podłodze. Usiadłam obok Liam'a. Przy
kolacji śmialiśmy się, nie obyło się bez wygłupów Harry'ego i
Lou. Po zjedzonej kolacji poszłam z Niall'em do jego pokoju, mówiąc
oczywiście Liam'owi że za chwile wrócę. Weszliśmy po schodach,
otworzył mi drzwi i wpuścił jako pierwszą. Od razu co mi się
rzuciło w oczy to wielka LODÓWKA, postanowiłam nie komentować
tego, i czekałam co chce mi powiedzieć Niall a właściwie to dać.
Usiadłam na jego łóżku, a on zaczął czegoś szukać w swoich
rzeczach.
-Ok znalazłem-
uśmiechną się sam do siebie i usiadł obok mnie- Chciałem ci to
dać- moim oczom ukazał się piękny złoty łańcuszek który miał
zawieszkę w kształcie koniczynki.
-Niall ja nie mogę
tego przyjąć
-Sophii pewnie że
możesz, mnie przynosił szczęście, ale ja już osiągnąłem
wszystko o czym marzyłem i chce go dać tobie, złamiesz mi serce
jeśli go nie przyjmiesz-popatrzył się z miną smutnego psiaczka co
było takie słodkie.
-Dobra niech ci
będzie – uśmiechnęłam się do niego, to było naprawdę miło z
jego strony
-Daj założę ci
go – odsunęłam włosy i poszyłam jego dotyk na mojej szyi, było
to przyjemne że aż mnie dreszcz przeszedł. Rozwialiśmy bardzo
długo, opowiadał mi o Irlandii i tez tu nie miał rodziny czułam
że z Niall'em łączy mnie dużo. Dowiedziałam się też ze w
naszym domu i w okolicy nie ma prądu ani wody więc mamy zostać u
nich. Zobaczyłam na zegarku że jest grubo po 1 w nocy , powiedział
Liam'owi że za chwilę wrócę a nie było mnie kilka godzin.
Pożegnałam się z blondasem i poszłam do pokoju Liam'a, położyłam
się obok niego i objęłam go ręką, nic mi nie odpowiedział, może
spał albo był zły że spędziłam czas z Niall'em.
Dziękuje za
wszystkie wasze komentarze. I za wsze wszystkie wejścia. Staram się
dodawać rozdział codziennie. Proszę o komentowanie. I jak możecie
podawajcie swoje blogi chętnie przeczytam :))
sobota, 24 marca 2012
Rozdział 4.
*BET*
Coś mi się
wydaje że Sophii zakochała się w Liam'ie albo chociaż go bardzo
polubiła.
Musiałam ją o
wszystko wypytać, no bo jak na lekcji o tym gadać...
Gdy tylko
zadzwonił dzwonek złapałam Sophii i zaciągnęłam w kąt żeby mi
wszystko opowiedziała
-No co ty znowu
chcesz ?- spytała mnie z dziwnym wyrazem twarzy
-O co chodzi z
Liam'em ?
-No nic zbytnio,
polubiłam go...-jak o tym mówiła pojawił się na jej twarzy
uśmiech a w oczach szczęście..
-A co z tym
lekarzem ? Źle się czujesz czy co?
-Rano spotkałam
Liam'a w parku i tak sobie gadaliśmy i pytał o moje kolano no ja
powiedziałam że wciąż bardzo boli a on powiedział że po szkole
zawiezie mnie do lekarza i o to cała historia..
-Oooo to bardzo
miło z jego strony..
-No trochę
tak..Zresztą muszę go znaleźć bo ma moją gitarę..
-Ok. To leć,
chłopcy maja jeszcze jeden wf więc pewnie będzie w szatni
-Dzięki za info,
spotkamy się później
*Sophii*
Szłam sobie
korytarzem w stronę szatni, i tak mi się przypomniała chwila kiedy
siedziałam z Liam'em dziś na ławce w parku, jego oczy, miękkie
włosy. Ej zaraz czemu ja o tym myślę ?! Boże Sophii człowieka w
ogóle nie znasz ogarnij się trochę!!. Chciałam siebie sama
spoliczkować, ale uznałam że nie będę z siebie robić nie
wiadomo czego. Dotarłam do szatni chłopców i z pewnością siebie
otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
-Aaaaa!-krzykną
Harry- dziewczyna !
-No co ty serio
?-patrzyłam na niego jak na idiotę
-Co cię do nas
sprowadza kociaku ?- powiedział Lou przytulając mnie od tyłu
-Weź łapy, albo
ci je złamię- powiedziałam do niego z groźba w głosie
-Już się boje,
co mi może zrobić taka kruszynka ja ty – jeszcze mocniej mnie
trzymał
Nic mu na to nie
odpowiedziałam tylko się do niego obróciłam przodem, stojąc
twarzą w twarz zamachnęłam się i z kolana dostał w jaja.
Momentalnie mnie puścił i się położył na posadzce.
-Oj Lou czy ja ci
coś zrobiłam- powiedziałam drwiąc z niego
-Nie nic mi nie
jest -odpowiedział cieniutkim głosikiem. A chłopcy się tylko z
niego śmiali.
Byli cali czerwoni
ze śmiechu, wyglądało to komicznie...
-To do którego z
nas przyszłaś, sądzę że to nie do Lou- powiedział do mnie z
zalotnym uśmiechem
-Tak właściwie
to ja do Liam'a. Zapomniałam wziąć od ciebie moją gitarę
-Nic nie szkodzi-
podał mi gitarę- no to widzimy się po tej lekcji tak?-dodał
-No tak. Właściwie
to mam zwami wf.
-Mmm...Poznamy
nowe koleżanki !!- Krzykną szczęśliwy Harry
-Zmartwię cię
kolego. Jako że jestem jedyną dziewczyną uprawiającą tu
konkretne sporty, reszta dziewczyn ma normalnie lekcje- widzieć
smutek Harry'ego na tą wiadomość po prostu bezcenne.
Wyjęłam z tory
czarny strój, zaczęłam się przebierać, szatnia dziewczyn była
zamknięta, a ja i tak zawsze się przebieram z chłopakami na boisku
więc nie robiłam sobie nic z tego.
-Nie macie się na
co gapić ?- zadałam im pytanie na które jakoś nie słyszałam
odpowiedzi.
-Nie wiedziałem
że masz takie mięśnie- powiedział do mnie Lou, który był trochę
urażony kopniakiem.
-Ze sportem wiąże
całe swoje życie...I tyle
-My nie mamy na to
czasu – dodał Harry
-No i to widać po
was, po prostu spaśliście się - wybuchłam śmiechem
-Ej no tylko bez
takich – patrząc smutno na mnie powiedział Niall
-Ja też nie mam
czasu na to. Szkoła, praca za coś muszę przecież żyć i płacić
za mieszkanie.
-Zawsze możesz
wrócić do domu – dodał Niall, trafiając w mój czuły punkt.
Przez co również oczy mi się zaszkliły, jedna łza spłynęła po
moim policzku, szybko wytarłam mokry ślad licząc z nadzieją że
nikt tego nie widział
-Dobra ruszać
się, lekcja się zaczęła.-powiedziałam tylko do nich wychodząc z
szatni.
Wchodząc na sale
zobaczyłam trenera i powiedziałam mu o kolanie, znając mnie
powiedział mi tylko żeby się lekko sam rozgrzała a potem
poprowadziła zajęcia z nogi. Ucieszyłam się z tego.
Gdy chłopcy i ja
zrobiliśmy rozgrzewkę. Trener oznajmił że 5 naszych nowych
uczniów to jeden skład do nogi a ja mam wybrać swoją 5 właściwie
to 4. Po 5 minutach byliśmy gotowi i wyszliśmy na boisko które
znajdowało się na dworze. Mecz miał trwać 15 minut, ale te
boroczki były zmęczone zaledwie po 3 minutach gry, nie musiałam
się wysilać, żeby wygrać. Nie pamiętam jaki był wynik ale wiem
że nie strzelili ani jednej bramki, zresztą piłka była cały czas
na ich połowie.
Po 10 minutach
gry, trener ogłosił koniec, gdy zobaczył jak chłopcy są zmęczeni
ja się tylko z nich śmiałam a on odpowiadali wrogim spojrzeniem,
no bo serio trochę upokorzenie żeby dziewczyna była lepsza w nogę
niż facet hahaha. Gdy się przebrałam, wyszłam z szatni i czekałam
na niego.
Po 5 minutach
wyszedł i poszliśmy w stronę auta. Jak już siedzieliśmy w aucie,
zapytał mnie.
-Czy słowa Nialla
dotyczyły twoich rodziców uraziły cię ?- zapytał tak jakoś
czule
-Nie- no skłamałam
bo nikt nie pytał mnie o rodziców ani na ten temat z nikim nie
rozmawiałam.
-Kłamiesz-
powiedział spoglądając na mnie
-Skoro tak bardzo
chcesz wiedzieć, to mnie trochę zabolały, nikt nie pytał mnie o
rodziców, nawet ja nie wiem kim są.
-Przepraszam nie
wiedziałem-złapał mnie za rękę a ja czułam się bezpiecznie
-Nie przepraszaj,
skąd mogłeś wiedzieć.
Dojechaliśmy do
lekarza, poszedł razem ze mną, ale kazałam mu zostać na
korytarzu. Rozmawiałam z lekarzem, który przepisał mi maść i
powiedział że za 2 dni ból powinien przejść, i że następny
taki uraz może być dla mnie tragiczny. Szczerze przeraziłam się
strasznie, no bo jak mam grać w piłkę czy robić cokolwiek ? Mam
w szkole stypendium a bez sportu się nie utrzymam. Miałam ochotę
się rozpłakać. Ale tego nie zrobiłam, nie mogę się rozklejać,
muszę być twarda, i się trochę oszczędzać...
czwartek, 22 marca 2012
Rozdział 3.
Obudziłam się była godzina 4.59
wyłączyłam szybko budzik w telefonie, i postanowiłam, że dziś
biegać nie będę. Po pierwsze po wczorajszym meczu moje kolano boli
mnie jeszcze bardziej, i najwidoczniej również wczoraj musiało
mnie przewiać z czego boli mnie cholernie gardło, mam ochotę
odciąć sobie migdały nożyczkami.!!. Poleżałam sobie tak jeszcze
30 minut z trudem przełykając ślinę. Słyszałam że Bet już
wstała bo zawsze sobie rano włącza Another World.
Poszłam do łazienki, biorąc przed
tym ciuchy (brązowe rurki, kremowy T-shirt i beżowy sweter)
Umyłam się, zrobiłam makijaż,
ubrałam ciuchy i lekko podkręciłam włosy lokówką, ubrałam
czarne trampki na nogi, wzięłam torbę i złapałam gitarę.
-Bet wychodzę !- krzyknęłam z
wielkim bólem w gardle
-Ok!- odpowiedziała gdy byłam już za
drzwiami
Poszłam tak jak zawsze do parku,
powoli żeby nie nadwyrężać kolana, usiadłam na ławeczce i
wyjęłam gitarę z futerału. Zaczęłam grać piosenkę Ed'a, nawet
nie zauważyłam że się ktoś do mnie dosiadł, byłam po prostu
tak pochłonięta muzyką....
-Hej Sophi !- powiedział Liam, przy
czym strasznie mnie przestraszył
-Nigdy więcej mnie tak nie srasz !!
-Ok. Zapamiętam- powiedział
uśmiechając się
-Co tu robisz tak wcześnie ?
-Wiesz mogę cię zapytać o to samo
-Ja zapytałam pierwsza, więc?
-Jakoś nie mogłem spać, więc
postanowiłem się przejść i zauważyłem ciebie. A ty ?
-Miała biegać o 5 ale kolano mnie
strasznie boli po wczorajszym meczu i jeszcze gardło mnie męczy...No
i za chwilę się do szkoły będę zbierać..
-Chyba powinnaś iść do lekarza, albo
ja cię zawiozę – dodał do zdania uśmiech
-Nie trzeba sama sobie poradzę w
dojściu do lekarza
-A właśnie mam super wiadomość
-No to już się boję
-Hahaha czy ja wiem czy się czegoś
bać
-No to gadaj co to jest a nie
przeciągasz ;p
-Okazało się że przenosimy swoje
mieszkanie do Brighton i będziemy tu mieszkać oraz chodzić do tej
samej szkoły co ty.
-Już widzę reakcje dziewczyn. Dobrze
że wzięłam ze sobą słuchawki, nie będę musiała słuchac tych
pisków.
-Ja się tak dobrze nie mam
-To już nie moja wina. Idziesz do
szkoły ?
-No idę...- i znowu się uśmiechnął,
robił to tak słodko.
Schowałam gitarę do futerału i
wzięłam torbę, mogliśmy ruszać do szkoły.
-Daj wezmę gitarę- wyciągną do mnie
rękę
-No to trzymaj.
Byliśmy w drodze do szkoły, nie
rozmawialiśmy, szliśmy w milczeniu zresztą widział że rozmowa
mnie strasznie męczy przez gardło. Nagle mnie ktoś mnie zaczepił
okazało się że był to Tomek zresztą naszej drużyny piłkarskiej.
-Sophii jak się czujesz ?- zapytał z
troską Tomek
-No wiesz bywało lepiej, muszę iść
z tym do lekarza, ale ważne że ich pokonaliśmy
-Wiem, cieszymy się z tego, ale musisz
o siebie zadbać
-Tak wiem, wiem. Nie martwcie się tak
o mnie jestem dużą dziewczynką-powiedziałam i pożegnałam się z
chłopakami, zapomniałam o Liam'ie że wciąż na mnie czeka
-Przepraszam, myślałam że poszedłeś
już do szkoły
-Nie zostawiłbym się samą – no i
znowu się uśmiechną
-No a co z chłopakami są już w
szkole ?
-Tak, zdaje się że mam wf a ty chemie
-No dokładnie. Musisz iść prosto i 2
korytarz na lewo i dojdziesz do szatni, chyba sobie poradzisz ?
-Pewnie. To do zobaczenia później
-Tak pewnie- uśmiechnęłam się mile
i poszłam w kierunku klasy.
Idąc powoli usłyszałam straszne
piski, od razu się domyśliłam że dziewczyny już się dowiedziały
że ONE DIRECTION będą chodzić do naszej szkoły, no mi to
szczerze wisiało, ale polubiłam Liam'a. Przed klasą zobaczyłam
Bet siedząca z zeszytem
-Hej Bet. Mam do ciebie wiadomość z
której się z pewnością ucieszysz
-No to gadaj – od razu pojawił się
na jej twarzy uśmiech
-Twój chłoptaś przenosi się z 4
popaprańców do Brighton i do naszej szkoły...
-Że kto ?- Czasami jej ciemnota mnie
wkurza
-Twój ukochany ONE DIRECTION, będzie
chodził do naszej klasy.
-OMG !!!. AAAAAAAAAAAA- zaczęła
piszczeć ja te wariatki
-Weź się kurwa uspokój co ?
-No co to jest dla mnie szok i tyle-
odparła na swoją obronę
Weszłyśmy do klasy, było nas
strasznie mało bo z pewnością wszyscy oglądają ich na wf-ie
Napisałam na małej kartce do Bet, bo
ławki były oddzielne ;///. „Dziś po szkole Liam zabiera mnie
do lekarza” na do ona odpisała
„Że co? Przecież ty...dobra pogubiłam się”
środa, 21 marca 2012
Rozdział 2.
Poniedziałek a ja mogę się wyspać. Rzadko mi się
to zdarza, ale w końcu sezon się zaczął, meczy będzie coraz
więcej...Leżałam tak z 30 minut rozmyślając jak będzie toczyła
się gra, byłam nienawidzona przez inne zespoły cały czas
dochodziło do fauli, miałam pełno siniaków....
-Sophi wstajesz czy zamierzasz się spóźnić na mecz
?
-No już wstaje jest dopiero 9.58 mecz mam na 11.
-A właśnie pamiętasz o tym że właśnie dziś na
twój mecz przyjdzie ONE DIRECTION
-Ta no coś mi się o uszy obiło
-Zresztą, nie wiem czy wiesz ale Liam na ciebie leci
hahaha
-Hahahah śmieszna jesteś naprawdę
-No cały czas się na ciebie wczoraj gapił...Aż mu
ślinka ciekła hahah
-Ta no jakoś nie zauważyłam, a tak poza tym to
wpadłaś w oczko Zayn'owi
-Serio ? Czy sobie ze mnie jaja robisz ?
-Serio oczu od ciebie oderwać nie mógł. Dobra idę
się umyć i przebrać w strój i wychodzimy.
Poszłam do łazienki umyłam zęby, nałożyłam
cieniutką warstwę podkładu wodoodpornego, rozczesałam włosy i
związałam w kucyk, ubrałam strój klubowy i byłam gotowa do
wyjścia.
Wyszłyśmy z domu o 10.25 miałyśmy dość dużo
czasu żeby dojść na stadion. Po 15 minutach siedziałam z moja
drużyną. W głowie rozmyślałam tylko nad tym co wydarzy się na
boisku...Moje rozmyślenia przerwał mi Robert, który oznajmił mi
że musimy iść.
*W tym samym momencie u 1D*
-Ej patrzcie jest Sophii-
powiedział uśmiechnięty Liam
-Ale..-zaciął się Harry-
to męska drużyna-dodał
-Hej- powiedziałam do nich
Bet
-O cześć – uśmiechną
się do niej Zayn
-Czy mi się wydaje czy
Sophii gra w męskiej drużynie-powiedział Liam
-No jest jedyną dziewczyna
– uśmiechnęła się Bet- dużo jeszcze o niej nie wiecie-dodała
*Na boisku*
-Dobra chłopaki dajemy z
siebie wszystko, wygramy to- powiedziałam do chłopaków
-Jak zawsze pani
kapitan-powiedział Robert śmiejąc się przy tym
Wybiła godzina 11 i
zaczęliśmy grać, po 40 minutach było już 3:0 do nas. Gdy biegłam
w stronę bramki przeciwnika ktoś we mnie po prostu uderzył no
wbiegł we mnie. Upadłam na ziemię a z mojego kolana zaczęła
wydobywać się w dużych ilościach krew. Koleś zaczął się ze
mnie śmiać a ja tego nie wytrzymałam wstałam i z całej siły
walnęłam go z pięści w twarz, przez co upadł. Ja i on musieliśmy
zejść z boiska, zresztą byłam z siebie bardzo zadowolona. Mecz
się skończył z wynikiem 5:0. Podziękowałam chłopakom za
wspaniały mecz i kazałam im rozejść się do domów.
Wzięłam wszystkie rzeczy
i ruszyłam w kierunku wyjścia
-Sophii !!- krzyknęła Bet
na co ja się zatrzymałam
-Hej- powiedziałam z
lekkim uśmiechem
-Witaj – powiedział
uśmiechnięty Liam- jak noga ?- dodał
-Amm..Dobrze trochę boli..
-Jesteś po prostu niezła
– powiedział zaskoczony Harry- Nieźle mu dowaliłaś – dodał
po chwili
-No zajęcia z boksu się
przydał – zaśmiałam się przy tym
-To ty boks też trenujesz,
ja się zaczynam ciebie trochę bać – powiedział przerażony
Niall
-Spokojnie jak mnie nie
wkurzysz to ci przecież nic nie zrobię hahaha
-Jakoś mnie tym nie
uspokoiłaś
-Hahaha. Wiecie co ja się
będę już zbierać jestem trochę zmęczona i poobijana
-Czekaj Liam cię
odwiezie-dodał pośpiesznie Harry-my zadzwonimy po Darka albo
wrócimy taksówką.
-No właśnie odwiozę cie
-No dobra, to chodźmy
Doszliśmy do auta,
otworzył mi drzwi i wsiadłam do niego. Pokazałam mu gdzie ma
jechać i po 5 minutach byliśmy już pod moim domem.
-No to tu mieszkam. Może
wejdziesz na chwilę ?-zapytałam niepewnie
-Jak nie będę ci
przeszkadzać to ok.
-No to chodź
Weszliśmy do domu, i
usiedliśmy na kanapie.
-Grasz na gitarze ?
-zapytał
-Tak i na perkusji
-No to widzę że jesteś
wszechstronnie uzdolniona
-Czy ja wiem czy taka
uzdolniona...
-No pewnie że tak, grasz
świetnie w nogę, trenujesz boks, grasz na instrumentach coś
pominąłem ?
-Hmm...Śpiewam i tańczę
Hip-Hop
-Jak na to znajdujesz czas
?
-No nie jest łatwo na
razie najważniejsza jest szkoła i praca bo jakoś muszę się
utrzymać potem są treningi
-Rozumiem. Może byś
chciała się kiedyś umówić na jakąś kawę albo spacer ?
-Czemu nie. Wydajesz się
taki sympatyczny hahah
-Ja się będę już chyba
zbierać jest już późno a ty musisz się wyspać-powiedział-dasz
mi swój numer?-dodał po chwili
-Tak jasne-wymieniliśmy
się numerami i pożegnaliśmy się.
Poszłam do łazienki umyć
się i zmienić opatrunek na kolanie, gdyż miałam na niej dość
dużą ranę.
Nie czekając na Bet
poszłam do swojego pokoju i płożyłam się do łóżka. Gdy sobie
tak leżałam dostałam sms'a od Liama.: „Dobranoc :) Do
zobaczenia” tylko mu odpisałam
„Dobranoc :))” i
zasnęłam....
wtorek, 20 marca 2012
Rozdział 1.
Niedziela, właśnie w ten
jedyny dzień mogę sobie trochę dłużej pospać i odpocząć od
codziennych treningów, biegania, pracy i szkoły...Jednak moja
kochana Bet nie dała mi się wyspać, obudziła mnie o 9.30.
-Sophii wstawaj !!!
-Daj mi spokój
-No weź wyłaź z łóżka,
musisz się zbierać zaraz wychodzimy na koncert
-Co jaki koncert ?
-No koncert One
Direction!!!
-To raczej ty idziesz,
przecież wież że ja ich nie słucham
-Sophii obiecałaś mi to
przecież..
-Już dobra, wstaje. Daj
mi 10 min, będę gotowa
No i co z mojej pięknej
niedzieli ? Nic, za to muszę iść na koncert zespołu o którym nic
nie wiem.
Co ja mam niby zrobić?.
Wstałam , ubrałam się, zrobiłam makijaż, wyprostowałam włosy
no i byłam gotowa.
-Zrobić ci śniadanie ?
-Nie wiesz jakoś nie mam
apetytu
-Ok. No to idziemy na
koncert. Nie martw się to tylko półtorej godziny
-Tylko !! To AŻ półtorej
godziny
-Oh nie przesadzaj, ja bym
mogła spędzić z nimi całe życie...
-Dobra, dobra znam to na
pamięć, idziemy chce mieć to za sobą!
Wyszłyśmy z domu, Bet
oczywiście nawijała cały czas o nich, ale jej jakoś nie
słuchałam. Po 20 minutach byłyśmy na miejscu, oczywiście Bet
miała miejsca VIP z których cieszyłam się jak
cholera...Musieliśmy jeszcze czekać aż kochane gwiazdki się
przygotują . Gdy weszli na scenę wszyscy zaczęli piszczeć,
nałożyłam moje ukochane słuchawki słuchałam Ed'a i Rizzle Kicks
oparłam się o ścianę i odpłynęłam....
-Sophi ! Żyjesz ?
- Hmm??
-Chodź na spotkanie – zaczęła mnie ciągnąć Bet
-No ide, ide
„Boże jeszcze te spotkanie i będę mieć święty
spokój” tylko te myśli przytrzymywały mnie przy życiu. No bo
serio ja tylko zawadzam, po co ja tu jestem?. Bet się świetnie
bawiła no bo jest ich fanką a ja przecież nie. W pomieszczeniu w
którym było spotkanie zaczęło robić się luźniej, nie żeby był
tłok było z jakieś 20 osób. Siedziałam sobie na czerwonej
skórzanej kanapie, nagle się do mnie ktoś dosiadł, poznałam że
to był Liam. No tak trochę to dziwne że nie jestem ich fanką a
znam ich imiona?. To wszystko przez Bet, kazała mi oglądać ich
filmiki i cały czas o nich gadała, to tylko imiona zapamiętałam.
-Hej-powiedział uśmiechając się
-Cześć
-Chcesz autograf?
-Raczej nie
-To ty...
-Tak nie jestem waszą fanka
-Jaki był cel przyjścia tutaj ?- zapytał wciąż się
uśmiechając
-Przyjaciółka mnie zmusiła
-Widzę że to dla ciebie tortury
-Tortury, może nie ale trochę się nudzę, i raczej
spóźnię się przez to na trening...
-Na jaki jeśli można wiedzieć?
-Noga, muszę jeszcze wybrać skład na jutrzejszy mecz
-A możemy z chłopakami wpaść ?
-Jak nie macie co robić to jasne
Właśnie przyszła do nas reszta zespołu a wraz z
nimi Bet.
-Chłopaki idziemy jutro na mecz-powiedział do nich
uśmiechnięty Liam
-O super a kto gra?-zapytał się Harry
-Moja drużyna-odpowiedziałam
-Super-powiedzieli razem Louis,Harry,Niall i Zayn który
cały czas się gapił na Bet
-Jak masz na imię ?- zapytał mnie Harry
-Sophi
-Ja...-zaczął Harry
-Tak wiem.-przerwałam mu- Dobra Bet zbieramy się ja
muszę jeszcze pójść na stadion
-Ok.-odparła
-No to widzimy się jutro – uśmiechną się do nie
Liam
-Chyba tak, mecz zaczyna się o 11.00
-Wcześnie-powiedział smutno Niall- Nie zdążę się
wyspać, alę będziemy :))
Pożegnaliśmy się z chłopakami, ja poszłam na stadion do chłopaków a Bet do naszego mieszkania.
Pożegnaliśmy się z chłopakami, ja poszłam na stadion do chłopaków a Bet do naszego mieszkania.
No właśnie do chłopaków, jakoś się złożyło, że
nie gram w dziewczęcej drużynie tylko w męskiej. Oczywiście gdy
przyszłam na nabory do drużyny to wszyscy się ze mnie śmiali, ale
pokazałam im co potrafię i zmienili o mnie zdanie. Nie oceniam
ludzi po pozorach, ale chyba tak zrobiłam w stosunku do One
Direction...Ogólnie to jestem kapitanem drużyny i na razie jesteśmy
najlepsi z czego się bardzo cieszę. Wróciłam do domu była
godzina 23.00 wybranie drużyny na mecz jest zawsze dla mnie bardzo
trudne bo z każdym się koleguje a przecież wszyscy nie
zagrają...Wzięłam szybki prysznic i od razu położyłam się
spać....
Wstęp
Cześć
mam na imię Sophi i mieszkam w Brighton (UK). Mieszkam sama bez
rodziny, właściwie to nie mam nikogo...Jestem wysoką brunetką,
szczupła, wysportowana. Nie ma we mnie nic szczególnego, znaczy ja
tak uważam..Mam jedną za to najlepszą przyjaciółkę jest nią
Bet. Poznałam ją gdy przyleciałam z Polski uczyć się tutaj,
miałyśmy razem pokój w internacie i było spoczko xd. Bet jest
ładna, miła. mądra, szczupła oraz wysoka o długich ciemnoblond
włosach. Chodzimy do jednego liceum i mamy skończone 18 lat. Co
lubię robić w wolnych chwilach ? Lubię grać w nogę, chodzić na
trening boksu, grać na gitarze oraz perkusji no i śpiewać...
Moimi że tak powiem idolami jest Ed Sheeran, oraz zespól Rizzle
Kicks, za to Bet kocha ponad wszystko zespół One Direction, nie
wiem co wszyscy w nich widzicie, serio!.
Subskrybuj:
Posty (Atom)