sobota, 24 marca 2012

Rozdział 4.


*BET*
Coś mi się wydaje że Sophii zakochała się w Liam'ie albo chociaż go bardzo polubiła.
Musiałam ją o wszystko wypytać, no bo jak na lekcji o tym gadać...
Gdy tylko zadzwonił dzwonek złapałam Sophii i zaciągnęłam w kąt żeby mi wszystko opowiedziała
-No co ty znowu chcesz ?- spytała mnie z dziwnym wyrazem twarzy
-O co chodzi z Liam'em ?
-No nic zbytnio, polubiłam go...-jak o tym mówiła pojawił się na jej twarzy uśmiech a w oczach szczęście..
-A co z tym lekarzem ? Źle się czujesz czy co?
-Rano spotkałam Liam'a w parku i tak sobie gadaliśmy i pytał o moje kolano no ja powiedziałam że wciąż bardzo boli a on powiedział że po szkole zawiezie mnie do lekarza i o to cała historia..
-Oooo to bardzo miło z jego strony..
-No trochę tak..Zresztą muszę go znaleźć bo ma moją gitarę..
-Ok. To leć, chłopcy maja jeszcze jeden wf więc pewnie będzie w szatni
-Dzięki za info, spotkamy się później
*Sophii*
Szłam sobie korytarzem w stronę szatni, i tak mi się przypomniała chwila kiedy siedziałam z Liam'em dziś na ławce w parku, jego oczy, miękkie włosy. Ej zaraz czemu ja o tym myślę ?! Boże Sophii człowieka w ogóle nie znasz ogarnij się trochę!!. Chciałam siebie sama spoliczkować, ale uznałam że nie będę z siebie robić nie wiadomo czego. Dotarłam do szatni chłopców i z pewnością siebie otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
-Aaaaa!-krzykną Harry- dziewczyna !
-No co ty serio ?-patrzyłam na niego jak na idiotę
-Co cię do nas sprowadza kociaku ?- powiedział Lou przytulając mnie od tyłu
-Weź łapy, albo ci je złamię- powiedziałam do niego z groźba w głosie
-Już się boje, co mi może zrobić taka kruszynka ja ty – jeszcze mocniej mnie trzymał
Nic mu na to nie odpowiedziałam tylko się do niego obróciłam przodem, stojąc twarzą w twarz zamachnęłam się i z kolana dostał w jaja. Momentalnie mnie puścił i się położył na posadzce.
-Oj Lou czy ja ci coś zrobiłam- powiedziałam drwiąc z niego
-Nie nic mi nie jest -odpowiedział cieniutkim głosikiem. A chłopcy się tylko z niego śmiali.
Byli cali czerwoni ze śmiechu, wyglądało to komicznie...
-To do którego z nas przyszłaś, sądzę że to nie do Lou- powiedział do mnie z zalotnym uśmiechem
-Tak właściwie to ja do Liam'a. Zapomniałam wziąć od ciebie moją gitarę
-Nic nie szkodzi- podał mi gitarę- no to widzimy się po tej lekcji tak?-dodał
-No tak. Właściwie to mam zwami wf.
-Mmm...Poznamy nowe koleżanki !!- Krzykną szczęśliwy Harry
-Zmartwię cię kolego. Jako że jestem jedyną dziewczyną uprawiającą tu konkretne sporty, reszta dziewczyn ma normalnie lekcje- widzieć smutek Harry'ego na tą wiadomość po prostu bezcenne.
Wyjęłam z tory czarny strój, zaczęłam się przebierać, szatnia dziewczyn była zamknięta, a ja i tak zawsze się przebieram z chłopakami na boisku więc nie robiłam sobie nic z tego.
-Nie macie się na co gapić ?- zadałam im pytanie na które jakoś nie słyszałam odpowiedzi.
-Nie wiedziałem że masz takie mięśnie- powiedział do mnie Lou, który był trochę urażony kopniakiem.
-Ze sportem wiąże całe swoje życie...I tyle
-My nie mamy na to czasu – dodał Harry
-No i to widać po was, po prostu spaśliście się - wybuchłam śmiechem
-Ej no tylko bez takich – patrząc smutno na mnie powiedział Niall
-Ja też nie mam czasu na to. Szkoła, praca za coś muszę przecież żyć i płacić za mieszkanie.
-Zawsze możesz wrócić do domu – dodał Niall, trafiając w mój czuły punkt. Przez co również oczy mi się zaszkliły, jedna łza spłynęła po moim policzku, szybko wytarłam mokry ślad licząc z nadzieją że nikt tego nie widział
-Dobra ruszać się, lekcja się zaczęła.-powiedziałam tylko do nich wychodząc z szatni.
Wchodząc na sale zobaczyłam trenera i powiedziałam mu o kolanie, znając mnie powiedział mi tylko żeby się lekko sam rozgrzała a potem poprowadziła zajęcia z nogi. Ucieszyłam się z tego.
Gdy chłopcy i ja zrobiliśmy rozgrzewkę. Trener oznajmił że 5 naszych nowych uczniów to jeden skład do nogi a ja mam wybrać swoją 5 właściwie to 4. Po 5 minutach byliśmy gotowi i wyszliśmy na boisko które znajdowało się na dworze. Mecz miał trwać 15 minut, ale te boroczki były zmęczone zaledwie po 3 minutach gry, nie musiałam się wysilać, żeby wygrać. Nie pamiętam jaki był wynik ale wiem że nie strzelili ani jednej bramki, zresztą piłka była cały czas na ich połowie.
Po 10 minutach gry, trener ogłosił koniec, gdy zobaczył jak chłopcy są zmęczeni ja się tylko z nich śmiałam a on odpowiadali wrogim spojrzeniem, no bo serio trochę upokorzenie żeby dziewczyna była lepsza w nogę niż facet hahaha. Gdy się przebrałam, wyszłam z szatni i czekałam na niego.
Po 5 minutach wyszedł i poszliśmy w stronę auta. Jak już siedzieliśmy w aucie, zapytał mnie.
-Czy słowa Nialla dotyczyły twoich rodziców uraziły cię ?- zapytał tak jakoś czule
-Nie- no skłamałam bo nikt nie pytał mnie o rodziców ani na ten temat z nikim nie rozmawiałam.
-Kłamiesz- powiedział spoglądając na mnie
-Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to mnie trochę zabolały, nikt nie pytał mnie o rodziców, nawet ja nie wiem kim są.
-Przepraszam nie wiedziałem-złapał mnie za rękę a ja czułam się bezpiecznie
-Nie przepraszaj, skąd mogłeś wiedzieć.
Dojechaliśmy do lekarza, poszedł razem ze mną, ale kazałam mu zostać na korytarzu. Rozmawiałam z lekarzem, który przepisał mi maść i powiedział że za 2 dni ból powinien przejść, i że następny taki uraz może być dla mnie tragiczny. Szczerze przeraziłam się strasznie, no bo jak mam grać w piłkę czy robić cokolwiek ? Mam w szkole stypendium a bez sportu się nie utrzymam. Miałam ochotę się rozpłakać. Ale tego nie zrobiłam, nie mogę się rozklejać, muszę być twarda, i się trochę oszczędzać...


3 komentarze:

  1. Woow i dobrze tak Lou nie powinien zachodzić Sophii od tyłu, bo ona jest Liama ;P Rozdział świetny...czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej masz świetny blog ; ).Zapraszam także na mój http://stole-my-heart-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuję, pewnie że wejde na twojego bloga :)

      Usuń