sobota, 31 marca 2012

Rozdział 7.


* Cztery dni później *
Obudziłam się, było chyba już popołudniu zorientowałam się że jestem w szpitalu. Przy moim łóżku siedziała Bet i JORDAN !. Co on tu robi? Z tego co wiem to ma jakieś koncerty, ale i tak się bardzo ciesze że jest ze mną. Gdy się obudziłam wszystkie podłączone do mojego ciała aparatury zaczęły piszczeć , nie wiedziałam co się dziej. Jordan spał na krześle i trzymał mnie za rękę ale jak to wszytko zaczęło piszczeć nie pościł mnie nawet na chwile, wręcz chwycił jeszcze mocniej, Bet zerwała się z fotelu jak oparzona, chciałam się z niej śmiać, ale moja twarz mi na to nie pozwalała.
Do mojej sali przyszedł lekarz i powiedział że jest ze mną wszystko dobrze, ja tylko skinęłam głową że rozumiem, nie miałam siły mówić. Nie czułam rąk i nóg co mnie nie pocieszało, po moich suchych policzkach zaczął spływać potok łez. Gdy pielęgniarka przyniosła mi obiad, który przez cztery dni było podawany dożylnie, co mnie strasznie osłabiło i to było widać, dość bardzo. Wyglądałam jak anorektyczka, muszę dużo jeść i ćwiczyć żeby mięśnie odbudować, całe szczęście że to tylko 4 dni a nie miesiące. Po obiedzie powoli wracały mi siły a do mojej sali przyszedł Jordan z Bet.
-Hej moja kruszynko-powiedział Jordan całując mnie w policzek i siadając na krześle przy łóżku
-Cześć Sophii, jak się czujesz ? - widać było że Bet jak i Jordan są strasznie zmęczeni
-Powiem szczerze, bywało lepiej, ale wy wyglądacie gorzej- moja twarz pozwoliła mi się wreszcie uśmiechnąć.-A jak tam u ciebie Bet ? Co u Zayn'a ?
-A dobrze, nawet bardzo. Chłopcy przychodzili do ciebie codziennie godzinę przed szkołą, strasznie się o ciebie martwił Niall. Wiem co się stało z Liam'em, przykro mi.
-To miło z ich strony, a co do Liam'a to uznałam że to było tylko zauroczenie, a on i tak cały czas kocha Daniell więc na pewno do siebie wrócą- jakoś nie było mi smutno, bo teraz do mnie dotarło że go nie kocham, dobra kocham ale jak brata.
-Sophii mam do ciebie niespodziankę. Ann przyjeżdża do Brighton i będzie uczyć w twojej szkole zajęć dodatkowych – na słowa Jordana gdybym nie była w szpitalu to bym oszalała, Ann moja opiekunka z domu dziecka jest najwspanialszą osobą, to dzięki niej tańczę, gram, śpiewam, gram w piłkę. Ann była baletnicą właściwie to Prima Balerina, niestety po ukończeniu szkoły już długo po tym , na jednej z prób doznała kontuzji, która uniemożliwiła jej występu. Szkoda że nie postanowiła dale tańczyć, tylko została opiekunką w domu dziecka. Dzięki niej dostałam się do tej szkoły i osiągnęłam wszystko. Teraz jestem dziewczyną poukładaną, ale kiedyś tak nie było paliłam, piłam zachowywałam się idiotycznie, dzięki niej się zmieniłam, i żałuje tego co kiedyś robiłam.
-No nie wierzę, wreszcie, jak ja się za nią stęskniłam, nie widziałam jej kilka lat, Jordan mam do ciebie prośbę, ale jak nie to ja zrozumiem....-nie dał mi oczywiście dokończyć
-No pewnie proś o co chcesz :)
-Mogę z tobą zamieszkać, przynajmniej na jakiś czas..
-Chciałem cię o to samo prosić, bo mój dom jest duży a ja tak sam mieszkam, właśnie zapominałem jakoś z głowy mi wyleciało, Maryś zerwała zaręczyny...
-Jordan..nawet nie wiesz jak mi przykro...
-Lekarz powiedział że dziś możesz wracać do domu, bo nie ma sensu cię trzymać w szpitalu- powiedziała Bet. No to super, musimy pojechać po moje rzeczy do chłopców i wszytko. Jordan z Bet poszli po mój wypis a ja przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Oczywiście nie obyło się bez zawrotów głowy itp..Wsiedliśmy do auta i po 15 minutach byliśmy pod domem chłopaków. Drzwi jak zawsze były otwarte, a w domu znaczy w przedpokoju było dość czysto jak na nich. W salonie siedzieli wszyscy oraz Daniell na kolanach Liam'a, jakoś nie zauważyli jak weszliśmy bo oglądali jakiś denny film.
-Cześć wszystkim- wszyscy się wystraszyli i obrócili głowy w stronę drzwi
-Sophii !- krzyknęli i zaczęli do mnie biec
-Cicho !! Ani się warzcie do mnie podchodzić a tym bardziej krzyczeć, przyszłam się tylko przywitać i zabrać swoje rzeczy.
-Rzeczy ? Myślałem że będziesz mieszkać teraz z nami – pytał mnie zdziwiony Harry
-Harry coś ty, wprowadzam się do Jordana – wszyscy posmutnieli- Dziękuje że przychodziliście do mnie do szpitala – na mojej twarzy znów zagościł szczery uśmiech.
-O nadal masz moją koniczynkę- uśmiechną się Niall
-Pewnie, przyniosła mi tyle szczęścia-podeszłam do niego, mocno go przytuliłam i pocałowałam w policzek.- No to gdzie są moje rzeczy, chciałabym je już zabrać bo jestem dość zmęczona..
-Przyniosę ci je, są na górze – zaoferował Zayn i po chwili był już z powrotem -Proszę to twoja torba
-Dzięki, to ja już będę lecieć, zobaczymy się jutro w szkole na wf hehe- wyrzyscy się zaśmiali i pożegnałam się z nimi. Weszłam do auta gdzie czekał na mnie Jordan i pojechaliśmy do jego domu.
Jordan od razu zrobił mi kolacje, pyszne spaghetti, gdy zjadłam poszłam do pokoju który od tej pory miał być mój, położyłam się na łóżko i zasnęłam....



4 komentarze:

  1. świetny rozdział !
    Sophii wraca do zdrowia :D
    czekam na nexta i zapraszam do
    siebie na nowt rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. wow ! podoba mi się :p czekam na kolejny :)
    zapraszam do siebie :
    http://it-say-me-desire-that.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuper, czekam na następny
    zapraszam na nowy rozdział ;d
    http://young-pretty-lovely.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świeeettnyy.! Czekam na nextaa. ; *****

    Zapraszam do mnie (skomentujesz?)
    http://zycie-z-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń