* Cztery dni później *
Obudziłam się, było chyba już
popołudniu zorientowałam się że jestem w szpitalu. Przy moim
łóżku siedziała Bet i JORDAN !. Co on tu robi? Z tego co wiem to
ma jakieś koncerty, ale i tak się bardzo ciesze że jest ze mną.
Gdy się obudziłam wszystkie podłączone do mojego ciała aparatury
zaczęły piszczeć , nie wiedziałam co się dziej. Jordan spał na
krześle i trzymał mnie za rękę ale jak to wszytko zaczęło
piszczeć nie pościł mnie nawet na chwile, wręcz chwycił jeszcze
mocniej, Bet zerwała się z fotelu jak oparzona, chciałam się z
niej śmiać, ale moja twarz mi na to nie pozwalała.
Do mojej sali przyszedł lekarz i
powiedział że jest ze mną wszystko dobrze, ja tylko skinęłam
głową że rozumiem, nie miałam siły mówić. Nie czułam rąk i
nóg co mnie nie pocieszało, po moich suchych policzkach zaczął
spływać potok łez. Gdy pielęgniarka przyniosła mi obiad, który
przez cztery dni było podawany dożylnie, co mnie strasznie osłabiło
i to było widać, dość bardzo. Wyglądałam jak anorektyczka,
muszę dużo jeść i ćwiczyć żeby mięśnie odbudować, całe
szczęście że to tylko 4 dni a nie miesiące. Po obiedzie powoli
wracały mi siły a do mojej sali przyszedł Jordan z Bet.
-Hej moja kruszynko-powiedział Jordan
całując mnie w policzek i siadając na krześle przy łóżku
-Cześć Sophii, jak się czujesz ? -
widać było że Bet jak i Jordan są strasznie zmęczeni
-Powiem szczerze, bywało lepiej, ale
wy wyglądacie gorzej- moja twarz pozwoliła mi się wreszcie
uśmiechnąć.-A jak tam u ciebie Bet ? Co u Zayn'a ?
-A dobrze, nawet bardzo. Chłopcy
przychodzili do ciebie codziennie godzinę przed szkołą, strasznie
się o ciebie martwił Niall. Wiem co się stało z Liam'em, przykro
mi.
-To miło z ich strony, a co do Liam'a
to uznałam że to było tylko zauroczenie, a on i tak cały czas
kocha Daniell więc na pewno do siebie wrócą- jakoś nie było mi
smutno, bo teraz do mnie dotarło że go nie kocham, dobra kocham ale
jak brata.
-Sophii mam do ciebie niespodziankę.
Ann przyjeżdża do Brighton i będzie uczyć w twojej szkole zajęć
dodatkowych – na słowa Jordana gdybym nie była w szpitalu to bym
oszalała, Ann moja opiekunka z domu dziecka jest najwspanialszą
osobą, to dzięki niej tańczę, gram, śpiewam, gram w piłkę. Ann
była baletnicą właściwie to Prima Balerina, niestety po
ukończeniu szkoły już długo po tym , na jednej z prób doznała
kontuzji, która uniemożliwiła jej występu. Szkoda że nie
postanowiła dale tańczyć, tylko została opiekunką w domu
dziecka. Dzięki niej dostałam się do tej szkoły i osiągnęłam
wszystko. Teraz jestem dziewczyną poukładaną, ale kiedyś tak nie
było paliłam, piłam zachowywałam się idiotycznie, dzięki niej
się zmieniłam, i żałuje tego co kiedyś robiłam.
-No nie wierzę, wreszcie, jak ja się
za nią stęskniłam, nie widziałam jej kilka lat, Jordan mam do
ciebie prośbę, ale jak nie to ja zrozumiem....-nie dał mi
oczywiście dokończyć
-No pewnie proś o co chcesz :)
-Mogę z tobą zamieszkać,
przynajmniej na jakiś czas..
-Chciałem cię o to samo prosić, bo
mój dom jest duży a ja tak sam mieszkam, właśnie zapominałem
jakoś z głowy mi wyleciało, Maryś zerwała zaręczyny...
-Jordan..nawet nie wiesz jak mi
przykro...
-Lekarz powiedział że dziś możesz
wracać do domu, bo nie ma sensu cię trzymać w szpitalu-
powiedziała Bet. No to super, musimy pojechać po moje rzeczy do
chłopców i wszytko. Jordan z Bet poszli po mój wypis a ja
przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Oczywiście nie obyło
się bez zawrotów głowy itp..Wsiedliśmy do auta i po 15 minutach
byliśmy pod domem chłopaków. Drzwi jak zawsze były otwarte, a w
domu znaczy w przedpokoju było dość czysto jak na nich. W salonie
siedzieli wszyscy oraz Daniell na kolanach Liam'a, jakoś nie
zauważyli jak weszliśmy bo oglądali jakiś denny film.
-Cześć wszystkim- wszyscy się
wystraszyli i obrócili głowy w stronę drzwi
-Sophii !- krzyknęli i zaczęli do
mnie biec
-Cicho !! Ani się warzcie do mnie
podchodzić a tym bardziej krzyczeć, przyszłam się tylko przywitać
i zabrać swoje rzeczy.
-Rzeczy ? Myślałem że będziesz
mieszkać teraz z nami – pytał mnie zdziwiony Harry
-Harry coś ty, wprowadzam się do
Jordana – wszyscy posmutnieli- Dziękuje że przychodziliście do
mnie do szpitala – na mojej twarzy znów zagościł szczery
uśmiech.
-O nadal masz moją koniczynkę-
uśmiechną się Niall
-Pewnie, przyniosła mi tyle
szczęścia-podeszłam do niego, mocno go przytuliłam i pocałowałam
w policzek.- No to gdzie są moje rzeczy, chciałabym je już zabrać
bo jestem dość zmęczona..
-Przyniosę ci je, są na górze –
zaoferował Zayn i po chwili był już z powrotem -Proszę to twoja
torba
-Dzięki, to ja już będę lecieć,
zobaczymy się jutro w szkole na wf hehe- wyrzyscy się zaśmiali i
pożegnałam się z nimi. Weszłam do auta gdzie czekał na mnie
Jordan i pojechaliśmy do jego domu.
Jordan od razu zrobił mi kolacje,
pyszne spaghetti, gdy zjadłam poszłam do pokoju który od tej pory
miał być mój, położyłam się na łóżko i zasnęłam....