sobota, 31 marca 2012

Rozdział 7.


* Cztery dni później *
Obudziłam się, było chyba już popołudniu zorientowałam się że jestem w szpitalu. Przy moim łóżku siedziała Bet i JORDAN !. Co on tu robi? Z tego co wiem to ma jakieś koncerty, ale i tak się bardzo ciesze że jest ze mną. Gdy się obudziłam wszystkie podłączone do mojego ciała aparatury zaczęły piszczeć , nie wiedziałam co się dziej. Jordan spał na krześle i trzymał mnie za rękę ale jak to wszytko zaczęło piszczeć nie pościł mnie nawet na chwile, wręcz chwycił jeszcze mocniej, Bet zerwała się z fotelu jak oparzona, chciałam się z niej śmiać, ale moja twarz mi na to nie pozwalała.
Do mojej sali przyszedł lekarz i powiedział że jest ze mną wszystko dobrze, ja tylko skinęłam głową że rozumiem, nie miałam siły mówić. Nie czułam rąk i nóg co mnie nie pocieszało, po moich suchych policzkach zaczął spływać potok łez. Gdy pielęgniarka przyniosła mi obiad, który przez cztery dni było podawany dożylnie, co mnie strasznie osłabiło i to było widać, dość bardzo. Wyglądałam jak anorektyczka, muszę dużo jeść i ćwiczyć żeby mięśnie odbudować, całe szczęście że to tylko 4 dni a nie miesiące. Po obiedzie powoli wracały mi siły a do mojej sali przyszedł Jordan z Bet.
-Hej moja kruszynko-powiedział Jordan całując mnie w policzek i siadając na krześle przy łóżku
-Cześć Sophii, jak się czujesz ? - widać było że Bet jak i Jordan są strasznie zmęczeni
-Powiem szczerze, bywało lepiej, ale wy wyglądacie gorzej- moja twarz pozwoliła mi się wreszcie uśmiechnąć.-A jak tam u ciebie Bet ? Co u Zayn'a ?
-A dobrze, nawet bardzo. Chłopcy przychodzili do ciebie codziennie godzinę przed szkołą, strasznie się o ciebie martwił Niall. Wiem co się stało z Liam'em, przykro mi.
-To miło z ich strony, a co do Liam'a to uznałam że to było tylko zauroczenie, a on i tak cały czas kocha Daniell więc na pewno do siebie wrócą- jakoś nie było mi smutno, bo teraz do mnie dotarło że go nie kocham, dobra kocham ale jak brata.
-Sophii mam do ciebie niespodziankę. Ann przyjeżdża do Brighton i będzie uczyć w twojej szkole zajęć dodatkowych – na słowa Jordana gdybym nie była w szpitalu to bym oszalała, Ann moja opiekunka z domu dziecka jest najwspanialszą osobą, to dzięki niej tańczę, gram, śpiewam, gram w piłkę. Ann była baletnicą właściwie to Prima Balerina, niestety po ukończeniu szkoły już długo po tym , na jednej z prób doznała kontuzji, która uniemożliwiła jej występu. Szkoda że nie postanowiła dale tańczyć, tylko została opiekunką w domu dziecka. Dzięki niej dostałam się do tej szkoły i osiągnęłam wszystko. Teraz jestem dziewczyną poukładaną, ale kiedyś tak nie było paliłam, piłam zachowywałam się idiotycznie, dzięki niej się zmieniłam, i żałuje tego co kiedyś robiłam.
-No nie wierzę, wreszcie, jak ja się za nią stęskniłam, nie widziałam jej kilka lat, Jordan mam do ciebie prośbę, ale jak nie to ja zrozumiem....-nie dał mi oczywiście dokończyć
-No pewnie proś o co chcesz :)
-Mogę z tobą zamieszkać, przynajmniej na jakiś czas..
-Chciałem cię o to samo prosić, bo mój dom jest duży a ja tak sam mieszkam, właśnie zapominałem jakoś z głowy mi wyleciało, Maryś zerwała zaręczyny...
-Jordan..nawet nie wiesz jak mi przykro...
-Lekarz powiedział że dziś możesz wracać do domu, bo nie ma sensu cię trzymać w szpitalu- powiedziała Bet. No to super, musimy pojechać po moje rzeczy do chłopców i wszytko. Jordan z Bet poszli po mój wypis a ja przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Oczywiście nie obyło się bez zawrotów głowy itp..Wsiedliśmy do auta i po 15 minutach byliśmy pod domem chłopaków. Drzwi jak zawsze były otwarte, a w domu znaczy w przedpokoju było dość czysto jak na nich. W salonie siedzieli wszyscy oraz Daniell na kolanach Liam'a, jakoś nie zauważyli jak weszliśmy bo oglądali jakiś denny film.
-Cześć wszystkim- wszyscy się wystraszyli i obrócili głowy w stronę drzwi
-Sophii !- krzyknęli i zaczęli do mnie biec
-Cicho !! Ani się warzcie do mnie podchodzić a tym bardziej krzyczeć, przyszłam się tylko przywitać i zabrać swoje rzeczy.
-Rzeczy ? Myślałem że będziesz mieszkać teraz z nami – pytał mnie zdziwiony Harry
-Harry coś ty, wprowadzam się do Jordana – wszyscy posmutnieli- Dziękuje że przychodziliście do mnie do szpitala – na mojej twarzy znów zagościł szczery uśmiech.
-O nadal masz moją koniczynkę- uśmiechną się Niall
-Pewnie, przyniosła mi tyle szczęścia-podeszłam do niego, mocno go przytuliłam i pocałowałam w policzek.- No to gdzie są moje rzeczy, chciałabym je już zabrać bo jestem dość zmęczona..
-Przyniosę ci je, są na górze – zaoferował Zayn i po chwili był już z powrotem -Proszę to twoja torba
-Dzięki, to ja już będę lecieć, zobaczymy się jutro w szkole na wf hehe- wyrzyscy się zaśmiali i pożegnałam się z nimi. Weszłam do auta gdzie czekał na mnie Jordan i pojechaliśmy do jego domu.
Jordan od razu zrobił mi kolacje, pyszne spaghetti, gdy zjadłam poszłam do pokoju który od tej pory miał być mój, położyłam się na łóżko i zasnęłam....



czwartek, 29 marca 2012

Rozdział 6.


Obudziłam się, Liam jeszcze spał, moja głowa leżała na jego klatce piersiowej a prawa ręka była zapleciona z jego lewą. Było mi tak dobrze, szczerze nie chciałam żeby się obudził, nie chciałam wiedzieć co mi powie o wczorajszym. Poczułam że Liam się budzi..
-Hej nie śpisz już-powiedział ziewając
-No jakieś 10 minut temu się obudziłam
-Chyba trzeba wstawać i zbierać się do szkoły- podniósł się z pozycji leżącej i oparł się o ścianę
-Wy macie szkołę ja mam wolne – zaśmiałam się wtulona w poduszkę
-A to niby czemu hmmm?-trochę go to zdziwiło
-Ponieważ ja się zajmuje sportem i na lekcje nie chodzę, tylko wf, siłownia, basen i wszystko co z tym związane.
-Aha, no to fajnie. A jak tam rozmowa z Nialler'em ?
-Czy ja wiem czy fajnie. Fajnie, miło się gadało, gniewasz się na mnie- podniosłam się z łóżka i usiadłam naprzeciw niego
-Nie no co ty, czułem że musisz po prostu z kimś pogadać.
-Ciesze się – przypełzłam do niego i go pocałowałam na co tylko się uśmiechnął.-Kocie zbieraj się, ja też już wstaje pójdę na siłownie, nie chce jeszcze męczyć kolana- wstałam i podeszłam do torby wybierając czarny dres z Nike. Weszłam do łazienki umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam dres i podkręciłam włosy lokówką po czym spięłam włosy. Zeszłam na dół, weszłam do kuchni w której siedział Niall.
-Hej Niall, ty już na nogach ? Myślałam że z ciebie taki śpioch- zaśmiałam się przecierając oczy na co on się tylko uśmiechną
-Śpiochem, a właściwie śpiochami są u nas Harry i Zayn. Co chcesz do jedzenia ?
-Hmm...-rozejrzałam się po kuchni i mój wzrok przykuły truskawki-To!-wskazałam na piękne duże zapewne słodziutkie truskawki
-Z bitą ?-czytał mi w myślach normalnie
-No przecież – posunęłam talerz na środek stołu, blondynek przyniósł bitą śmietanę w spreju, i usiadł naprzeciwko mnie.
-Dobre, Sophii dzięki za wczorajszą rozmowę-na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech wdzięczności
-Spoko, mnie też się fajnie gadało- gadaliśmy jeszcze z 10 minut śmiejąc się przy tym głośno, przyszła reszta całej bandy.
-A wy o czym tak gadacie?-usiadł koło mnie Harry zabierając mi truskawkę
-Zastanawiam się co będziecie robić po lekcjach , i hej to moja truskawka- ta no ale mam zapłon xd
-Wybieramy się do Hip-Hop Club – powiedział przerywając picie mleka Zayn
-Aha, czyli wybieracie się do mojego klubu- śmiałam się pod nosem, bo nie wiedzieli o co mi chodzi nawet Bet.
-Sophii możesz jaśniej bo nikt nie wie o co ci chodzi-skierowała się do mnie Bet
-No przecież ci mówiłam że tańczę w klubie
-No mówiłaś ale nie że w najlepszym w Brighton
Tak nasza konwersacja trwała jeszcze trochę, oczywiście chłopcy oraz Bet spóźnili się na lekcje. Ja sobie chodziłam to na siłownie, to na boisko. Po 5 godzinach, gdy była przerwa 30 minutowa, poszłam z Bartkiem, Przemkiem, Tomkiem i Łukaszem którzy tańczyli ze mną w klubie jak też i graliśmy w jednej drużynie piłkarskiej, więc poszliśmy na boisko gdzie zawsze przesiadywało tam dużo ludzi, zauważyłam chłopaków była z nimi również Bet znaczy z Zayn'em wszyscy siedzieli na trawie. Poszłam z chłopakami na środek boiska, trochę się rozciągaliśmy i włączyliśmy głośno muzykę, wszyscy zwrócili od razu na nas swoją uwagę ale domyślili się że to my i że tylko będziemy tańczyć. No i znowu nasz układ wypadł rewelacyjnie, nie obyło się bez wygłupów Bartka, który przerzucił mnie przez ramie i biegał w kółko że aż mi się niedobrze zrobiło w końcu mnie postawił, pożegnałam się z nimi i poszłam do Liam'a i całej reszty.
-Cześć- powiedziałam zdyszana, usiadłam i pocałowałam i policzek Liam'a
-O ktoś się za nami stęsknił-powieszał do mnie Harry i poruszał śmiesznie brwiami.
-Nie. Po prostu mam przerwę od 5 godzin i chciałam odpocząć w waszym towarzystwie.-wytknęłam mu język i położyłam głowę na kolanach Liam'a
-A więc to co teraz tańczyliście, zatańczycie w klubie ?- tym razem odezwał się Zayn
-Zayn proszę cię, to była tylko rozgrzewka, a poza tym układy tańczymy w nieznanej wam cześć szkoły, której nie poznacie .
-My to i tak znajdziemy, c'nie chłopaki ?-oni tylko pokiwali i wyszczerzyli się na słowa Zayn'a
-Ta no życzę powodzenia, a właśnie Bet idziesz ze mną teraz do centrum ? Muszę kupić ciuchy na występ.
-No pewnie, a wy idziecie z nami ?-skierowała pytanie do chłopców na co on pośpiesznie wstali
Szliśmy jakieś 10 min, chłopcy oraz Bet gadali o koncertach i o wielu innych rzeczach związanych z zespołem ale ja nie miałam o tym zielonego pojęcia. No znałam ich byli moimi przyjaciółmi i chodziłam z Liam'em ale o ich zespole wiedziałam to co przedtem czyli nic. Z mojego zamyślenia wyrwała mnie mała dziewczynka.
-Przepraszam czy mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie ?- spytała mnie mała brunetka o kręconych włosach.
-No pewnie – kucnęłam i objęłam ją ręką, a jej mam zrobiła zdjęcie
-Dziękuje, jesteś wspaniała, gdy będę duża też będę taka jak ty- powiedziała i odeszła wraz z mama , a moje oczy zaszkliły się, to się zdarzyło nie pierwszy raz gdy ktoś robi sobie ze mną zdjęcie, dla takich chwil warto żyć. Chłopcy się zaczęli dziwnie patrzeć.
-No co ? Nie jesteście jedynymi gwiazdami w Brighton – powiedziałam po czym poszłam do sklepu sportowego, właściwie potrzebne były mi tylko buty, których cena była wysoka więc z 550 funtów zostało mi tylko ponad 100 funtów. Wyszłam ze sklepu i zauważyłam Liam'a.
-Cześć kochanie – przytuliłam się do niego i dałam mu causa
-Hej – uśmiechną się z wymuszeniem, coś było nie tak
-Co jest ?
-Nic- no jednak było coś na rzeczy bo Liam nigdy nie odwraca wzroku gdy ze mną rozmawia
-Kłamiesz, więc o co chodzi ?
-Spędzamy ze sobą strasznie mało czasu, a czasami prawie się nie widujemy, to dalej nie ma sensu... – gdy to mówił myślałam że się przesłyszałam.
-Aha czyli to koniec, tak po prostu spoczko.- poczułam że muszę biec, nawet się nie rozpłakałam po prostu biegłam. W tej chwili nic mnie nie obchodziło, byłam tak zszokowana jego słowami że nawet nie zauważyłam że wbiegłam na czerwonym świetle na pasy i usłyszałam tylko pisk opon i ciemność....

niedziela, 25 marca 2012

Rozdział 5.


Wzięłam uwagę doktora naprawdę sobie do serca. Postanowiłam się oszczędzać. Wyszłam z gabinetu, na korytarzu czekał na mnie Liam. Cieszyłam się że był tam ze mną, znałam go zaledwie 4 dni a już traktowałam go jak przyjaciela.
-No i co ci lekarz powiedział- zapytał patrząc mi prosto w oczy
-Powiedział mi tylko tyle że następna poważniejsza kontuzja prawego kolana może się źle skończyć – gdy to mówiłam zaczęły mi spływać łzy po policzkach, nie wyobrażałam sobie w ogóle życia bez mojej drużyny również dzięki niej miałam stypendium, a poza tym pracowałam w klubie gdzie tańczyłam hip-hop to było moje jedyne źródło utrzymania. Po chwili Liam zaczął się do mnie zbliżać, czułam jego ciepły oddech na swojej szyi, w końcu dotknął moich ust delikatnie, i zaczął namiętnie całować. Nie odepchnęłam go bo zależało mi na nim...Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Przepraszam..Nie powinienem -spuścił swój wzrok w dół
-Właściwie to chciałam ci coś powiedzieć. Może to zabrzmi dziwnie albo coś, ale bardzo cię polubiłam ale nie chce jakiejś przyjaźni po prostu chce czegoś więcej. - po moich słowach nie wiedział co powiedzieć..
-To dobrze się składa bo ja też nie – uśmiechną się i mocno mnie przytulił, czułam takie szczęście, nie miałam zamiaru go puszczać no ale, nie będziemy tak stać na środku korytarza w szpitalu.
-Właśnie zapomniałaby muszę wykupić w aptece maść na to kolano
-Ok to idziemy – dodał do tego uśmiech i złapał za rękę.
Po udanym zakupie maści poszliśmy do auta, przez cały czas mnie obejmował co mi się bardzo podobało, a momentami po moim kręgosłupie przechodził dreszcz. Zaproponował żebyśmy pojechali do niego, zgodziłam się. Dojechaliśmy na miejsce, dom był ogromny, cały biały, no po prostu marzenie. Weszliśmy do środka i zauważyłam że Bet siedzi na kolanach Zayn'a i się całują.
-No wreszcie !- krzyknęłam, a Bet się oderwała od niego i spiorunowała mnie wzrokiem
-Co wreszcie ?- zapytał mnie Niall z pełną buzią
-No wreszcie dojechaliśmy, droga się wlekła i wlekła hehe
-Ale przynajmniej w dobrym towarzystwie- dodał Liam obejmując mnie od tyłu
-Oj tak to prawda – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
Złapał mnie za rękę i poszliśmy na górę do jego pokoju. Miał przyjemny lekko karmelkowy kolor, porządek, i przyjemny zapach, na ścianach było dużo zdjęć.
-Ładny pokój
-Też mi się podoba-złapał mnie, wziął na ręce i rzucił na łóżko-Mam wobec ciebie niecne zamiary-dodał z cwaniackim uśmiechem
-Proszę cię nie masz ze mną żadnych szans- po moich słowach położył się na mnie i nie chciał puścić.
-Nie sądzę – wyszczerzył swoje białe ząbki
-Tak, to patrz- użyłam swojej siły i zwaliłam go z siebie, tak że spadł na podłogę z wielkim hukiem. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół.
-Dobrze się bawicie ? - spytał mnie Harry
-Oczywiście, tylko Liam'owi strzeliło coś w plecach i musi sobie troszkę odpocząć hahaha
-Chyba nie chcę wiedzieć co wy tam robiliście – rzuciła do mnie Bet
-Czy wy zawsze musicie myśleć o zboczonych rzeczach ?
-Sophii spokojnie, pomożesz mi zrobić kolacje- nawet nie zaczekał na moją odpowiedz a Niall zaciągną mnie do kuchni.
-Szczerze nie chce mi się, ale jestem głodna więc ok- z uśmiechem na twarzy podeszłam do blatu i się o niego oparłam.
-To na co masz ochotę ?
-Może spaghetti ?. Coś mi się obiło o uszy że lubisz włoską kuchnie – wyszczerzyłam się do niego
-Tak to prawda.- zaczął wyjmować składniki między innymi 5 opakowań makaronu co mnie troszkę zszokowało, słyszałam że dużo je ale żeby aż tyle. Patrzyłam na to wszystko z wielkimi oczami, a on zapytał
-Co mi się tak przyglądasz ?
-Hmm...Nie nic, trochę dużo tego jedzenia jak na 7 osób – zaśmiałam się do niego, on zresztą też.
-Sophii, mogę cię o coś zapytać- trochę spoważniał
-No pewnie pytaj- uśmiechnęłam się do niego lekko
-Czy dziś w szatni uraziłem cię tym pytaniem ?
-Jakim ?
-No o twoich rodzicach, wadziłem że spłynęła ci łza po moich słowach...
-Nie uraziłeś tylko przypomniałeś że nie ma nikogo..
-Jak to ? - posmutniał na moje słowa
-Po prostu nie mam rodziców, nie wiem kim są wychowałam się w domu dziecka. Możemy zmienić temat ?- kolejny raz w tym dniu zaszkliły mi się oczy.
-Tak jasne, właściwie to możesz ich zawołać na kolacje
-Ok to idę – zmierzałam w kierunku drzwi, gdy Niall mnie jeszcze zatrzymał – Coś się stało ?
-Mam coś do ciebie, i chce ci to dać po kolacji.
-Ok to zjemy i pójdziemy do ciebie
Poszłam zawołać resztę na kolacje i się dość szybko zlecieli na moje słowa. Mało co a bym wylądowała na podłodze. Usiadłam obok Liam'a. Przy kolacji śmialiśmy się, nie obyło się bez wygłupów Harry'ego i Lou. Po zjedzonej kolacji poszłam z Niall'em do jego pokoju, mówiąc oczywiście Liam'owi że za chwile wrócę. Weszliśmy po schodach, otworzył mi drzwi i wpuścił jako pierwszą. Od razu co mi się rzuciło w oczy to wielka LODÓWKA, postanowiłam nie komentować tego, i czekałam co chce mi powiedzieć Niall a właściwie to dać. Usiadłam na jego łóżku, a on zaczął czegoś szukać w swoich rzeczach.
-Ok znalazłem- uśmiechną się sam do siebie i usiadł obok mnie- Chciałem ci to dać- moim oczom ukazał się piękny złoty łańcuszek który miał zawieszkę w kształcie koniczynki.
-Niall ja nie mogę tego przyjąć
-Sophii pewnie że możesz, mnie przynosił szczęście, ale ja już osiągnąłem wszystko o czym marzyłem i chce go dać tobie, złamiesz mi serce jeśli go nie przyjmiesz-popatrzył się z miną smutnego psiaczka co było takie słodkie.
-Dobra niech ci będzie – uśmiechnęłam się do niego, to było naprawdę miło z jego strony
-Daj założę ci go – odsunęłam włosy i poszyłam jego dotyk na mojej szyi, było to przyjemne że aż mnie dreszcz przeszedł. Rozwialiśmy bardzo długo, opowiadał mi o Irlandii i tez tu nie miał rodziny czułam że z Niall'em łączy mnie dużo. Dowiedziałam się też ze w naszym domu i w okolicy nie ma prądu ani wody więc mamy zostać u nich. Zobaczyłam na zegarku że jest grubo po 1 w nocy , powiedział Liam'owi że za chwilę wrócę a nie było mnie kilka godzin. Pożegnałam się z blondasem i poszłam do pokoju Liam'a, położyłam się obok niego i objęłam go ręką, nic mi nie odpowiedział, może spał albo był zły że spędziłam czas z Niall'em.

***


Dziękuje za wszystkie wasze komentarze. I za wsze wszystkie wejścia. Staram się dodawać rozdział codziennie. Proszę o komentowanie. I jak możecie podawajcie swoje blogi chętnie przeczytam :))

sobota, 24 marca 2012

Rozdział 4.


*BET*
Coś mi się wydaje że Sophii zakochała się w Liam'ie albo chociaż go bardzo polubiła.
Musiałam ją o wszystko wypytać, no bo jak na lekcji o tym gadać...
Gdy tylko zadzwonił dzwonek złapałam Sophii i zaciągnęłam w kąt żeby mi wszystko opowiedziała
-No co ty znowu chcesz ?- spytała mnie z dziwnym wyrazem twarzy
-O co chodzi z Liam'em ?
-No nic zbytnio, polubiłam go...-jak o tym mówiła pojawił się na jej twarzy uśmiech a w oczach szczęście..
-A co z tym lekarzem ? Źle się czujesz czy co?
-Rano spotkałam Liam'a w parku i tak sobie gadaliśmy i pytał o moje kolano no ja powiedziałam że wciąż bardzo boli a on powiedział że po szkole zawiezie mnie do lekarza i o to cała historia..
-Oooo to bardzo miło z jego strony..
-No trochę tak..Zresztą muszę go znaleźć bo ma moją gitarę..
-Ok. To leć, chłopcy maja jeszcze jeden wf więc pewnie będzie w szatni
-Dzięki za info, spotkamy się później
*Sophii*
Szłam sobie korytarzem w stronę szatni, i tak mi się przypomniała chwila kiedy siedziałam z Liam'em dziś na ławce w parku, jego oczy, miękkie włosy. Ej zaraz czemu ja o tym myślę ?! Boże Sophii człowieka w ogóle nie znasz ogarnij się trochę!!. Chciałam siebie sama spoliczkować, ale uznałam że nie będę z siebie robić nie wiadomo czego. Dotarłam do szatni chłopców i z pewnością siebie otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
-Aaaaa!-krzykną Harry- dziewczyna !
-No co ty serio ?-patrzyłam na niego jak na idiotę
-Co cię do nas sprowadza kociaku ?- powiedział Lou przytulając mnie od tyłu
-Weź łapy, albo ci je złamię- powiedziałam do niego z groźba w głosie
-Już się boje, co mi może zrobić taka kruszynka ja ty – jeszcze mocniej mnie trzymał
Nic mu na to nie odpowiedziałam tylko się do niego obróciłam przodem, stojąc twarzą w twarz zamachnęłam się i z kolana dostał w jaja. Momentalnie mnie puścił i się położył na posadzce.
-Oj Lou czy ja ci coś zrobiłam- powiedziałam drwiąc z niego
-Nie nic mi nie jest -odpowiedział cieniutkim głosikiem. A chłopcy się tylko z niego śmiali.
Byli cali czerwoni ze śmiechu, wyglądało to komicznie...
-To do którego z nas przyszłaś, sądzę że to nie do Lou- powiedział do mnie z zalotnym uśmiechem
-Tak właściwie to ja do Liam'a. Zapomniałam wziąć od ciebie moją gitarę
-Nic nie szkodzi- podał mi gitarę- no to widzimy się po tej lekcji tak?-dodał
-No tak. Właściwie to mam zwami wf.
-Mmm...Poznamy nowe koleżanki !!- Krzykną szczęśliwy Harry
-Zmartwię cię kolego. Jako że jestem jedyną dziewczyną uprawiającą tu konkretne sporty, reszta dziewczyn ma normalnie lekcje- widzieć smutek Harry'ego na tą wiadomość po prostu bezcenne.
Wyjęłam z tory czarny strój, zaczęłam się przebierać, szatnia dziewczyn była zamknięta, a ja i tak zawsze się przebieram z chłopakami na boisku więc nie robiłam sobie nic z tego.
-Nie macie się na co gapić ?- zadałam im pytanie na które jakoś nie słyszałam odpowiedzi.
-Nie wiedziałem że masz takie mięśnie- powiedział do mnie Lou, który był trochę urażony kopniakiem.
-Ze sportem wiąże całe swoje życie...I tyle
-My nie mamy na to czasu – dodał Harry
-No i to widać po was, po prostu spaśliście się - wybuchłam śmiechem
-Ej no tylko bez takich – patrząc smutno na mnie powiedział Niall
-Ja też nie mam czasu na to. Szkoła, praca za coś muszę przecież żyć i płacić za mieszkanie.
-Zawsze możesz wrócić do domu – dodał Niall, trafiając w mój czuły punkt. Przez co również oczy mi się zaszkliły, jedna łza spłynęła po moim policzku, szybko wytarłam mokry ślad licząc z nadzieją że nikt tego nie widział
-Dobra ruszać się, lekcja się zaczęła.-powiedziałam tylko do nich wychodząc z szatni.
Wchodząc na sale zobaczyłam trenera i powiedziałam mu o kolanie, znając mnie powiedział mi tylko żeby się lekko sam rozgrzała a potem poprowadziła zajęcia z nogi. Ucieszyłam się z tego.
Gdy chłopcy i ja zrobiliśmy rozgrzewkę. Trener oznajmił że 5 naszych nowych uczniów to jeden skład do nogi a ja mam wybrać swoją 5 właściwie to 4. Po 5 minutach byliśmy gotowi i wyszliśmy na boisko które znajdowało się na dworze. Mecz miał trwać 15 minut, ale te boroczki były zmęczone zaledwie po 3 minutach gry, nie musiałam się wysilać, żeby wygrać. Nie pamiętam jaki był wynik ale wiem że nie strzelili ani jednej bramki, zresztą piłka była cały czas na ich połowie.
Po 10 minutach gry, trener ogłosił koniec, gdy zobaczył jak chłopcy są zmęczeni ja się tylko z nich śmiałam a on odpowiadali wrogim spojrzeniem, no bo serio trochę upokorzenie żeby dziewczyna była lepsza w nogę niż facet hahaha. Gdy się przebrałam, wyszłam z szatni i czekałam na niego.
Po 5 minutach wyszedł i poszliśmy w stronę auta. Jak już siedzieliśmy w aucie, zapytał mnie.
-Czy słowa Nialla dotyczyły twoich rodziców uraziły cię ?- zapytał tak jakoś czule
-Nie- no skłamałam bo nikt nie pytał mnie o rodziców ani na ten temat z nikim nie rozmawiałam.
-Kłamiesz- powiedział spoglądając na mnie
-Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to mnie trochę zabolały, nikt nie pytał mnie o rodziców, nawet ja nie wiem kim są.
-Przepraszam nie wiedziałem-złapał mnie za rękę a ja czułam się bezpiecznie
-Nie przepraszaj, skąd mogłeś wiedzieć.
Dojechaliśmy do lekarza, poszedł razem ze mną, ale kazałam mu zostać na korytarzu. Rozmawiałam z lekarzem, który przepisał mi maść i powiedział że za 2 dni ból powinien przejść, i że następny taki uraz może być dla mnie tragiczny. Szczerze przeraziłam się strasznie, no bo jak mam grać w piłkę czy robić cokolwiek ? Mam w szkole stypendium a bez sportu się nie utrzymam. Miałam ochotę się rozpłakać. Ale tego nie zrobiłam, nie mogę się rozklejać, muszę być twarda, i się trochę oszczędzać...


czwartek, 22 marca 2012

Rozdział 3.


Obudziłam się była godzina 4.59 wyłączyłam szybko budzik w telefonie, i postanowiłam, że dziś biegać nie będę. Po pierwsze po wczorajszym meczu moje kolano boli mnie jeszcze bardziej, i najwidoczniej również wczoraj musiało mnie przewiać z czego boli mnie cholernie gardło, mam ochotę odciąć sobie migdały nożyczkami.!!. Poleżałam sobie tak jeszcze 30 minut z trudem przełykając ślinę. Słyszałam że Bet już wstała bo zawsze sobie rano włącza Another World.
Poszłam do łazienki, biorąc przed tym ciuchy (brązowe rurki, kremowy T-shirt i beżowy sweter)
Umyłam się, zrobiłam makijaż, ubrałam ciuchy i lekko podkręciłam włosy lokówką, ubrałam czarne trampki na nogi, wzięłam torbę i złapałam gitarę.
-Bet wychodzę !- krzyknęłam z wielkim bólem w gardle
-Ok!- odpowiedziała gdy byłam już za drzwiami
Poszłam tak jak zawsze do parku, powoli żeby nie nadwyrężać kolana, usiadłam na ławeczce i wyjęłam gitarę z futerału. Zaczęłam grać piosenkę Ed'a, nawet nie zauważyłam że się ktoś do mnie dosiadł, byłam po prostu tak pochłonięta muzyką....
-Hej Sophi !- powiedział Liam, przy czym strasznie mnie przestraszył
-Nigdy więcej mnie tak nie srasz !!
-Ok. Zapamiętam- powiedział uśmiechając się
-Co tu robisz tak wcześnie ?
-Wiesz mogę cię zapytać o to samo
-Ja zapytałam pierwsza, więc?
-Jakoś nie mogłem spać, więc postanowiłem się przejść i zauważyłem ciebie. A ty ?
-Miała biegać o 5 ale kolano mnie strasznie boli po wczorajszym meczu i jeszcze gardło mnie męczy...No i za chwilę się do szkoły będę zbierać..
-Chyba powinnaś iść do lekarza, albo ja cię zawiozę – dodał do zdania uśmiech
-Nie trzeba sama sobie poradzę w dojściu do lekarza
-A właśnie mam super wiadomość
-No to już się boję
-Hahaha czy ja wiem czy się czegoś bać
-No to gadaj co to jest a nie przeciągasz ;p
-Okazało się że przenosimy swoje mieszkanie do Brighton i będziemy tu mieszkać oraz chodzić do tej samej szkoły co ty.
-Już widzę reakcje dziewczyn. Dobrze że wzięłam ze sobą słuchawki, nie będę musiała słuchac tych pisków.
-Ja się tak dobrze nie mam
-To już nie moja wina. Idziesz do szkoły ?
-No idę...- i znowu się uśmiechnął, robił to tak słodko.
Schowałam gitarę do futerału i wzięłam torbę, mogliśmy ruszać do szkoły.
-Daj wezmę gitarę- wyciągną do mnie rękę
-No to trzymaj.
Byliśmy w drodze do szkoły, nie rozmawialiśmy, szliśmy w milczeniu zresztą widział że rozmowa mnie strasznie męczy przez gardło. Nagle mnie ktoś mnie zaczepił okazało się że był to Tomek zresztą naszej drużyny piłkarskiej.
-Sophii jak się czujesz ?- zapytał z troską Tomek
-No wiesz bywało lepiej, muszę iść z tym do lekarza, ale ważne że ich pokonaliśmy
-Wiem, cieszymy się z tego, ale musisz o siebie zadbać
-Tak wiem, wiem. Nie martwcie się tak o mnie jestem dużą dziewczynką-powiedziałam i pożegnałam się z chłopakami, zapomniałam o Liam'ie że wciąż na mnie czeka
-Przepraszam, myślałam że poszedłeś już do szkoły
-Nie zostawiłbym się samą – no i znowu się uśmiechną
-No a co z chłopakami są już w szkole ?
-Tak, zdaje się że mam wf a ty chemie
-No dokładnie. Musisz iść prosto i 2 korytarz na lewo i dojdziesz do szatni, chyba sobie poradzisz ?
-Pewnie. To do zobaczenia później
-Tak pewnie- uśmiechnęłam się mile i poszłam w kierunku klasy.
Idąc powoli usłyszałam straszne piski, od razu się domyśliłam że dziewczyny już się dowiedziały że ONE DIRECTION będą chodzić do naszej szkoły, no mi to szczerze wisiało, ale polubiłam Liam'a. Przed klasą zobaczyłam Bet siedząca z zeszytem
-Hej Bet. Mam do ciebie wiadomość z której się z pewnością ucieszysz
-No to gadaj – od razu pojawił się na jej twarzy uśmiech
-Twój chłoptaś przenosi się z 4 popaprańców do Brighton i do naszej szkoły...
-Że kto ?- Czasami jej ciemnota mnie wkurza
-Twój ukochany ONE DIRECTION, będzie chodził do naszej klasy.
-OMG !!!. AAAAAAAAAAAA- zaczęła piszczeć ja te wariatki
-Weź się kurwa uspokój co ?
-No co to jest dla mnie szok i tyle- odparła na swoją obronę
Weszłyśmy do klasy, było nas strasznie mało bo z pewnością wszyscy oglądają ich na wf-ie
Napisałam na małej kartce do Bet, bo ławki były oddzielne ;///. „Dziś po szkole Liam zabiera mnie do lekarza” na do ona odpisała „Że co? Przecież ty...dobra pogubiłam się”

środa, 21 marca 2012

Rozdział 2.


Poniedziałek a ja mogę się wyspać. Rzadko mi się to zdarza, ale w końcu sezon się zaczął, meczy będzie coraz więcej...Leżałam tak z 30 minut rozmyślając jak będzie toczyła się gra, byłam nienawidzona przez inne zespoły cały czas dochodziło do fauli, miałam pełno siniaków....
-Sophi wstajesz czy zamierzasz się spóźnić na mecz ?
-No już wstaje jest dopiero 9.58 mecz mam na 11.
-A właśnie pamiętasz o tym że właśnie dziś na twój mecz przyjdzie ONE DIRECTION
-Ta no coś mi się o uszy obiło
-Zresztą, nie wiem czy wiesz ale Liam na ciebie leci hahaha
-Hahahah śmieszna jesteś naprawdę
-No cały czas się na ciebie wczoraj gapił...Aż mu ślinka ciekła hahah
-Ta no jakoś nie zauważyłam, a tak poza tym to wpadłaś w oczko Zayn'owi
-Serio ? Czy sobie ze mnie jaja robisz ?
-Serio oczu od ciebie oderwać nie mógł. Dobra idę się umyć i przebrać w strój i wychodzimy.
Poszłam do łazienki umyłam zęby, nałożyłam cieniutką warstwę podkładu wodoodpornego, rozczesałam włosy i związałam w kucyk, ubrałam strój klubowy i byłam gotowa do wyjścia.
Wyszłyśmy z domu o 10.25 miałyśmy dość dużo czasu żeby dojść na stadion. Po 15 minutach siedziałam z moja drużyną. W głowie rozmyślałam tylko nad tym co wydarzy się na boisku...Moje rozmyślenia przerwał mi Robert, który oznajmił mi że musimy iść.
*W tym samym momencie u 1D*
-Ej patrzcie jest Sophii- powiedział uśmiechnięty Liam
-Ale..-zaciął się Harry- to męska drużyna-dodał
-Hej- powiedziałam do nich Bet
-O cześć – uśmiechną się do niej Zayn
-Czy mi się wydaje czy Sophii gra w męskiej drużynie-powiedział Liam
-No jest jedyną dziewczyna – uśmiechnęła się Bet- dużo jeszcze o niej nie wiecie-dodała
*Na boisku*
-Dobra chłopaki dajemy z siebie wszystko, wygramy to- powiedziałam do chłopaków
-Jak zawsze pani kapitan-powiedział Robert śmiejąc się przy tym
Wybiła godzina 11 i zaczęliśmy grać, po 40 minutach było już 3:0 do nas. Gdy biegłam w stronę bramki przeciwnika ktoś we mnie po prostu uderzył no wbiegł we mnie. Upadłam na ziemię a z mojego kolana zaczęła wydobywać się w dużych ilościach krew. Koleś zaczął się ze mnie śmiać a ja tego nie wytrzymałam wstałam i z całej siły walnęłam go z pięści w twarz, przez co upadł. Ja i on musieliśmy zejść z boiska, zresztą byłam z siebie bardzo zadowolona. Mecz się skończył z wynikiem 5:0. Podziękowałam chłopakom za wspaniały mecz i kazałam im rozejść się do domów.
Wzięłam wszystkie rzeczy i ruszyłam w kierunku wyjścia
-Sophii !!- krzyknęła Bet na co ja się zatrzymałam
-Hej- powiedziałam z lekkim uśmiechem
-Witaj – powiedział uśmiechnięty Liam- jak noga ?- dodał
-Amm..Dobrze trochę boli..
-Jesteś po prostu niezła – powiedział zaskoczony Harry- Nieźle mu dowaliłaś – dodał po chwili
-No zajęcia z boksu się przydał – zaśmiałam się przy tym
-To ty boks też trenujesz, ja się zaczynam ciebie trochę bać – powiedział przerażony Niall
-Spokojnie jak mnie nie wkurzysz to ci przecież nic nie zrobię hahaha
-Jakoś mnie tym nie uspokoiłaś
-Hahaha. Wiecie co ja się będę już zbierać jestem trochę zmęczona i poobijana
-Czekaj Liam cię odwiezie-dodał pośpiesznie Harry-my zadzwonimy po Darka albo wrócimy taksówką.
-No właśnie odwiozę cie
-No dobra, to chodźmy
Doszliśmy do auta, otworzył mi drzwi i wsiadłam do niego. Pokazałam mu gdzie ma jechać i po 5 minutach byliśmy już pod moim domem.
-No to tu mieszkam. Może wejdziesz na chwilę ?-zapytałam niepewnie
-Jak nie będę ci przeszkadzać to ok.
-No to chodź
Weszliśmy do domu, i usiedliśmy na kanapie.
-Grasz na gitarze ? -zapytał
-Tak i na perkusji
-No to widzę że jesteś wszechstronnie uzdolniona
-Czy ja wiem czy taka uzdolniona...
-No pewnie że tak, grasz świetnie w nogę, trenujesz boks, grasz na instrumentach coś pominąłem ?
-Hmm...Śpiewam i tańczę Hip-Hop
-Jak na to znajdujesz czas ?
-No nie jest łatwo na razie najważniejsza jest szkoła i praca bo jakoś muszę się utrzymać potem są treningi
-Rozumiem. Może byś chciała się kiedyś umówić na jakąś kawę albo spacer ?
-Czemu nie. Wydajesz się taki sympatyczny hahah
-Ja się będę już chyba zbierać jest już późno a ty musisz się wyspać-powiedział-dasz mi swój numer?-dodał po chwili
-Tak jasne-wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy się.
Poszłam do łazienki umyć się i zmienić opatrunek na kolanie, gdyż miałam na niej dość dużą ranę.
Nie czekając na Bet poszłam do swojego pokoju i płożyłam się do łóżka. Gdy sobie tak leżałam dostałam sms'a od Liama.: „Dobranoc :) Do zobaczenia” tylko mu odpisałam „Dobranoc :))” i zasnęłam....

wtorek, 20 marca 2012

Rozdział 1.

Niedziela, właśnie w ten jedyny dzień mogę sobie trochę dłużej pospać i odpocząć od codziennych treningów, biegania, pracy i szkoły...Jednak moja kochana Bet nie dała mi się wyspać, obudziła mnie o 9.30.

-Sophii wstawaj !!!

-Daj mi spokój

-No weź wyłaź z łóżka, musisz się zbierać zaraz wychodzimy na koncert

-Co jaki koncert ?

-No koncert One Direction!!!

-To raczej ty idziesz, przecież wież że ja ich nie słucham

-Sophii obiecałaś mi to przecież..

-Już dobra, wstaje. Daj mi 10 min, będę gotowa

No i co z mojej pięknej niedzieli ? Nic, za to muszę iść na koncert zespołu o którym nic nie wiem.

Co ja mam niby zrobić?. Wstałam , ubrałam się, zrobiłam makijaż, wyprostowałam włosy no i byłam gotowa.

-Zrobić ci śniadanie ?

-Nie wiesz jakoś nie mam apetytu

-Ok. No to idziemy na koncert. Nie martw się to tylko półtorej godziny

-Tylko !! To AŻ półtorej godziny

-Oh nie przesadzaj, ja bym mogła spędzić z nimi całe życie...

-Dobra, dobra znam to na pamięć, idziemy chce mieć to za sobą!

Wyszłyśmy z domu, Bet oczywiście nawijała cały czas o nich, ale jej jakoś nie słuchałam. Po 20 minutach byłyśmy na miejscu, oczywiście Bet miała miejsca VIP z których cieszyłam się jak cholera...Musieliśmy jeszcze czekać aż kochane gwiazdki się przygotują . Gdy weszli na scenę wszyscy zaczęli piszczeć, nałożyłam moje ukochane słuchawki słuchałam Ed'a i Rizzle Kicks oparłam się o ścianę i odpłynęłam....

-Sophi ! Żyjesz ?

- Hmm??

-Chodź na spotkanie – zaczęła mnie ciągnąć Bet

-No ide, ide

„Boże jeszcze te spotkanie i będę mieć święty spokój” tylko te myśli przytrzymywały mnie przy życiu. No bo serio ja tylko zawadzam, po co ja tu jestem?. Bet się świetnie bawiła no bo jest ich fanką a ja przecież nie. W pomieszczeniu w którym było spotkanie zaczęło robić się luźniej, nie żeby był tłok było z jakieś 20 osób. Siedziałam sobie na czerwonej skórzanej kanapie, nagle się do mnie ktoś dosiadł, poznałam że to był Liam. No tak trochę to dziwne że nie jestem ich fanką a znam ich imiona?. To wszystko przez Bet, kazała mi oglądać ich filmiki i cały czas o nich gadała, to tylko imiona zapamiętałam.

-Hej-powiedział uśmiechając się

-Cześć

-Chcesz autograf?

-Raczej nie

-To ty...

-Tak nie jestem waszą fanka

-Jaki był cel przyjścia tutaj ?- zapytał wciąż się uśmiechając

-Przyjaciółka mnie zmusiła

-Widzę że to dla ciebie tortury

-Tortury, może nie ale trochę się nudzę, i raczej spóźnię się przez to na trening...

-Na jaki jeśli można wiedzieć?

-Noga, muszę jeszcze wybrać skład na jutrzejszy mecz

-A możemy z chłopakami wpaść ?

-Jak nie macie co robić to jasne

Właśnie przyszła do nas reszta zespołu a wraz z nimi Bet.

-Chłopaki idziemy jutro na mecz-powiedział do nich uśmiechnięty Liam

-O super a kto gra?-zapytał się Harry

-Moja drużyna-odpowiedziałam

-Super-powiedzieli razem Louis,Harry,Niall i Zayn który cały czas się gapił na Bet

-Jak masz na imię ?- zapytał mnie Harry

-Sophi

-Ja...-zaczął Harry

-Tak wiem.-przerwałam mu- Dobra Bet zbieramy się ja muszę jeszcze pójść na stadion

-Ok.-odparła

-No to widzimy się jutro – uśmiechną się do nie Liam

-Chyba tak, mecz zaczyna się o 11.00

-Wcześnie-powiedział smutno Niall- Nie zdążę się wyspać, alę będziemy :))
Pożegnaliśmy się z chłopakami, ja poszłam na stadion do chłopaków a Bet do naszego mieszkania.

No właśnie do chłopaków, jakoś się złożyło, że nie gram w dziewczęcej drużynie tylko w męskiej. Oczywiście gdy przyszłam na nabory do drużyny to wszyscy się ze mnie śmiali, ale pokazałam im co potrafię i zmienili o mnie zdanie. Nie oceniam ludzi po pozorach, ale chyba tak zrobiłam w stosunku do One Direction...Ogólnie to jestem kapitanem drużyny i na razie jesteśmy najlepsi z czego się bardzo cieszę. Wróciłam do domu była godzina 23.00 wybranie drużyny na mecz jest zawsze dla mnie bardzo trudne bo z każdym się koleguje a przecież wszyscy nie zagrają...Wzięłam szybki prysznic i od razu położyłam się spać....

Wstęp


Cześć mam na imię Sophi i mieszkam w Brighton (UK). Mieszkam sama bez rodziny, właściwie to nie mam nikogo...Jestem wysoką brunetką, szczupła, wysportowana. Nie ma we mnie nic szczególnego, znaczy ja tak uważam..Mam jedną za to najlepszą przyjaciółkę jest nią Bet. Poznałam ją gdy przyleciałam z Polski uczyć się tutaj, miałyśmy razem pokój w internacie i było spoczko xd. Bet jest ładna, miła. mądra, szczupła oraz wysoka o długich ciemnoblond włosach. Chodzimy do jednego liceum i mamy skończone 18 lat. Co lubię robić w wolnych chwilach ? Lubię grać w nogę, chodzić na trening boksu, grać na gitarze oraz perkusji no i śpiewać...
Moimi że tak powiem idolami jest Ed Sheeran, oraz zespól Rizzle Kicks, za to Bet kocha ponad wszystko zespół One Direction, nie wiem co wszyscy w nich widzicie, serio!.