poniedziałek, 28 maja 2012

Nowy Blog ;>


NOWY BLOG Hej. Chciałam was zaprosić na mojego nowego bloga → www.partofmewithonedirection.blogspot.com . Oczywiści na tym też będą się pojawiać rozdziały, tylko na razie weny na niego brak :D. Ale powinien się pojawić chyba w piątek, i będzie dość długi :D

piątek, 18 maja 2012

Rozdział 11.


-Nie. Po prostu nie pozwolę na to żeby moja dziewczyna była sama w święta. – oczy mi się zaszkliły, był taki kochany, nie spodziewałam się tego po nim.
-A co z twoimi rodzicami wiedzą, że przylecimy razem ?
-Tak. Ucieszyli się bardzo, tata dosłownie skakał z radości, jest twoim fanem, ogląda każdy mecz przez Internet
-Serio? Nie wiedziałam że ktoś je nagrywa. A kto będzie na wigilii ?
-Ja, ty, mama, tata, brat z żoną i 2 dzieci.
-Ok. To ja teraz lecę do centrum kupić prezenty całej bandzie, i kupie coś dla twojej rodzinny, tylko ty kup coś dla tych dzieci.
-Sophii naprawdę nie musisz, teraz jest wszystko strasznie drogie.
-Niall ja po prostu chce, a o kasę się nie martw aż taka biedna nie jestem, na koncie mam dość dużą sumę, a mi wystarczy jedna wypłata do przeżycia na długo haha.
-Ok. Niech ci będzie.- uśmiechał się lekko i dalej wpatrywał się we mnie
-Kochanie ja już lecę, wpadnę do was wieczorem bo wcześniej się nie wyrobię.- ucałowałam go i wyszłam z kawiarenki. Znowu zaczęło sypać śniegiem, teraz Brighton wyglądał naprawdę pięknie. Do centrum szłam jakieś 5 minut. Pierwszy sklep JUBILER.
-Dzień dobry – uśmiech nie znikał mi dziś z twarzy, mam nadziej że będzie tak do końca dnia. Rozejrzałam się po całym sklepie i już wiem co kupię.
-Dzień dobry – odpowiedziała miła starsza pani stojąca za ladą.
-Może mi pani pokazać 8 zegarków na skórzanym pasku ?
-Tak, oczywiście- Podeszła do jednej ze szklanej półki i przyniosła 8 zegarków. Dla kogo tyle tego ? No dla chłopaków, Jordana, ojca Niall’a i jego brata.
-Są świetne. Jeszcze poproszę dwa zestawy ze złota z łańcuszkiem i kolczykami.- po chwili miałam przed sobą dwa komplety, były ładne bo skromne a zarazem miały coś w sobie.
-Czy te pani się podobają ?
-Tak, są śliczne. To wezmę te 8 zegarków i te 2 zestawy. Czy może je pani zapakować świątecznie ? – spytałam, a ona pokiwała twierdząco głową.
-Razem będzie 4,698 funtów.- podałam jej kartę i chwyciłam zakup.
-Dziękuję i Wesołych Świąt.- zdążyłam usłyszeć „wzajemnie” i uśmiechnęłam się sama do siebie. Następny sklep z CIUCHAMI , dziewczyną postanowiłam kupić sukienki, szpilki i torebki, chodziłam po sklepie i postanowiłam sobie tez coś kupić na wigilie. Całe szczęście że dziewczyny miały te same rozmiary co ja :D. Dla siebie wybrałam małą czarną do tego miętowe szpilki i miętową kopertówkę, dla Daniell czarną koronkową sukienkę do połowy ud, z długim prześwitującym koronkowym rękawem do tego czerwona kopertówka i czerwone szpilki. Dla Bett wybrałam miętową obcisłą sukienkę czarną torebkę i czarne szpilki, a dla Elenor kremową krótką gładką sukienkę, bez ramiączek do tego czarne szpili i czarna torebka. Wreszcie zakupy skończone ! Zerkłam na zegarek i była już 19.46 a gdy weszłam do centrum była 14. No to teraz szybko wracam do domu, znaczy do chłopaków. Miałam kilka sms’ów od Niall’a ale nie będę do niego dzwonić, bo i tak zaraz się zobaczymy. Złapałam taksówkę i podałam adres. Po 10 minutach byłam na miejscu, zapłaciłam kierowcy, i wyszłam z taksówki obładowana zakupami. Całe szczęście że nie było cen przy prezentach.
Nie dzwoniłam, po prostu weszłam do domu, i tak by mi nikt nie otworzył. Zamknęłam drzwi, usłyszałam jakieś krzyki, no to wszyscy są. Weszłam do salonu, zobaczyłam okropny syf, wyglądało tam strasznie. Chłopcy siedzieli sobie na kanapach, a dziewczyny stały przy oknie.
-Co tu się stało ?! – może teraz mnie zauważą ?
-A ty co cały sklep wykupiłaś ? – zapytał się Lou, patrząc się na moje „siatki”
-Haha, to dla was, prezenty, jutro z Niall’em lecę do Irlandii, i chce wam to dziś dać – uśmiechnęłam się i zaczęłam każdemu rozdawać. – I co podoba się?
-Wiesz ile te zegarki kosztują ? – zapytał Zayn
-Skoro je kupiłam, to wiem haha
-Jaka śliczna –krzyknęła mi do ucha Elenor i mnie przytuliła z całej siły
-Cieszę się że ci się podoba- uśmiechnęłam się do dziewczyny i zwróciłam do 2 pozostałych – A wam ?
-Bardzo, ale ona jest strasznie droga nie mogę tego przyjąć – powiedziała Dan
-Nie osłabiaj mnie ! Wiesz ile ja czasu poświęciłam żeby znaleźć taką sukienkę ?! Jak ją nie przyjmiesz to foch FOREVER !! – zaczęłyśmy się śmiać i przytuliłyśmy się. Dan jest super cieszę się że jest z Liam’em. Usiadłam na kanapie i dosiadł się do mnie Liam
-Sophii, był u nas Jordan i przyniósł ci klucze od mieszkania i list. Kazał ci przekazać że musiał już wyjechać do Londynu, a do ciebie nie mógł się dodzwonić.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się i otworzyłam  list. Okazało się że to znowu ze szkoły z NYC. – Znowu oni ? – powiedziałam że tak powiem znudzona.
-Co się stało ? – podszedł do mnie i usiadł obok mnie Harry
-Nic, po prostu znowu dostałam list z zachęceniem mnie do wyprowadzenia się do szkoły w NY.
-Ale że co ? Studia ? – dopytywał Harry
-Ymm..Nie szkoła baletowa, znaczy taneczna, artystyczna. Najlepsza w stanach.
-OMG – wydarła się Dan, a ja nie wiedziałam o co jej chodzi- zgłosiłam się do tej szkoły, byłam na przesłuchaniu, ale powiedzieli że jestem za słaba na ich szkołę. Dużo bym dała żeby do niej chodzić. Musisz być świetna skoro wysyłają do ciebie listy
-Tak ja tez bym dużo dała, ale tutaj za dużo osiągnęłam.  Nie mogłabym zostawić mojej drużyny, i w ogóle wszystkiego, was. Dobra ja się będę zbierać, cieszę się że prezenty wam się podobają, ale ja musze iść się spakować i wyspać.
-Czekaj – krzyknął Harry  gdy szłam już do wyjścia – musze jechać do sklepu to cię odwiozę
-Ok.- podeszłam jeszcze do Niall’a i go pocałowałam – Pa. Do jutra – Pożegnałam się ze wszystkimi i razem z Harrym udaliśmy się do auta.




****

Jeszcze raz dziękuję za tyle wejść i wszystkie komentarze. To strasznie miłe, cieplutko się na sercu robi J. Proszę o 5 komentarzy do następnego rozdziału J

czwartek, 17 maja 2012

Informacja




Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za 1000 WEJŚĆ.

Szaleje z radości.

W piątek, czyli jutro napisze rozdział. Tak wiem, wiem miał być już dawno. Ale tak wyszło no wiecie poprawianie ocen i w ogóle.  A więc w piątek dodam rozdział. A w sobotę lub niedziele będzie również dodany ale +18 :D

niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 10.


Słuchałam, słuchałam i nasłuchać się nie mogłam te dzieciaki naprawdę dobrze śpiewają , od razu kojarzy mi się dzieciństwo. Gdy byłam mała też należałam do chóru, teraz śpiewanie zeszło trochę na bok. Po godzinie chór przestał śpiewać a do nas podbiegła Julii.
-Podobało ci się ? - zapytała uśmiechnięta Julii
-Tak – odpowiedziałam równo z Krystianem i spojrzeliśmy na siebie uśmiechając się.
-To pytanie było kierowane do Sophii, ale ciesze się że ciebie też się podobało.
-Wiecie co ja już muszę iść, muszę jeszcze parę spraw pozałatwiać i w ogóle
-No to może kawałek cię odprowadzimy? - zapytał Krystian na co się tylko uśmiechnęłam
-Ok, będzie mi bardzo miło – odpowiedziałam biorąc Julii za rękę
-Nam bardziej c'nie Krystian – zaśmiała się Julii
Szliśmy powoli niezbyt się śpiesząc. Julii powiedziała że jej chór bierze udział w konkursie krajowym, moim zdaniem maja spore szanse na wygraną. Zaś Krystian spełnia się jako trener drużyny piłkarskiej w stanach, przyjechał tutaj tylko na święta a po nowym roku wraca do stanów. Przykro mi było że wyjeżdża, nauczył mnie wszystkiego, a przede wszystkim wstawił się za mną i przyjął do drużyny. Doszliśmy do ulicy w której musieliśmy się rozstać.
-No Julii, będę trzymać kciuki, jeśli tylko będę mogła to przyjadę na ten konkurs – przytuliłam ją i ucałowałam w policzek, podeszłam do Krystiana i go uściskałam- A ty z pewnością nie byłeś u chłopaków więc w poniedziałek na hali się widzimy
-Dobra, wpadnę, no choć Julii mama czeka na nas z obiadem. Pa Sophii- pomachali mi na pożegnanie, ja zrobiłam to samo. Poszłam w kierunku domu, na schodach zobaczyłam siedzącego Niall'a. Siedział oparty o drzwi i chyba nawet mnie nie zauważył jak szlam w jego kierunku. Po 2 minutach doszłam do domu, stanęłam naprzeciwko niego i wyciągnęłam klucz z kieszeni.
-Hej, długo czekasz ? - podeszłam do niego dając mu całusa i otworzyłam drzwi
-Cześć, nie jakieś 5 minut temu przyszedłem ale ciebie jeszcze nie było- podniósł się ze schodów i wszedł razem ze mną do domu.
-Może chodźmy do góry, bo tu nie ma za bardzo co robić
-Ty mi wystarczysz – powiedział po czym nieziemsko się uśmiechnął
-Dobra, dobra chodź- weszliśmy do mojego pokoju, który był dość duży, miał ogromne 2 osobowe łoże, ściany w kolorze czerni i ciemnej czerwieni, na których znajdowało się pełno zdjęć, oraz 5 gitar, które bardzo kocham. No i oczywiście inne rzeczy, laptop, książki, obrazy, moja kochanka lustrzanka. Przeszłam do dosyć dużego okna i usiadłam na parapecie. Widok miałam cudowny, skierowany na molo w Brighton, na samym końcu znajdowało się wesołe miasteczko.
-Wow, fajny pokój. Nie wiedziałem że grasz na gitarze, nic o tym nie wspomniałaś, ani o tym ze robisz zdjęcia.- no fakt nie mówiłam mu o tym, podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko mnie.
-Dzięki, musiało mi wypaść hehe. Wreszcie zaczęło prószyć śniegiem
-No, masz tutaj piękny widok- dał mi całusa – co zamierzasz robić teraz? Chodzi mi o święta.
-A więc, szkołę mam zakończoną zdałam już 2 semestr teraz czekam już tylko na maturę. A co do świąt to zostaje w Brighton.
-Ale że jak ? Sama ?
-Nie z jednorożcem. - nie ma to jak sarkazm- Jordan jedzie do rodziców do Londynu, a ja nie chce jechać więc zostaje tutaj, Ann z mężem jadą do Polski. Do świąt jeszcze daleko, to co może jakiś film ?
Dałam Nialler'owi pudło z filmami, a sama poszłam do kuchni. Zrobiłam 2 michy popcornu i wzięłam jeszcze cole. Wpełzłam dość szybko po schodach, położyłam wszystko na łóżku i usiadłam obok Niall'a. Film był dość śmieszny, a z nim to już w ogóle, nie mogliśmy się przestać śmiać. Jak już film się skończył, długo gadaliśmy, postanowiłam że zostanie na noc, bo nie ma sensu żeby wracał tak późno do domu. Wtuliłam się w niego i szybko zasnęłam.
*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Jeszcze tydzień i święta, nie przepadam za nimi ale jakoś je przeżyje. Umówiłam się na mieście z blondasem coś chce mi powiedzieć, no właśnie ciekawe co?. Wracając do faktu że jesteśmy razem, nie ukrywamy się z tym. Jego fanki reagowały różnie, ale szczerze jebie mnie to co o mnie myślą.
Doszłam do kawiarenki w której często się spotykaliśmy. Gdy do niej weszłam zobaczyłam że już na mnie czekam.
-Cześć kochanie- podniósł się z krzesła i mnie ucałowałam
-Cześć
-A więc, nie będę owijać w bawełnę bo nie ma sensu. Jutro wylatujemy razem do Irlandii na święta
-Co ? Niall oszalałeś ?


* * *
Kolejny rozdział. Chciałam was bardzo przeprosić, rozdział powinien ukazać się już dawno, ale zawsze coś mi wypadało. Bardzo dziękuję za miłe komentarze i tyle wejść na stronę. Naprawdę znaczy to dla mnie dużo. Dziś poświęciłam bite 3 godziny żeby przeczytać wasze opowiadania bo miałam zaległości. Czasami zapomnę skomentować, ale wasze opowiadania są świetne, u niektórych brak słów :D. Jeśli będzie wena jutro 11 :))


poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 9.


-Powiemy im ? - spytała mnie siadając pomiędzy moimi nogami
-Myślę że sami się zorientują- przyciągnąłem ją do siebie.
Siedząc tak, gadaliśmy o wszystkim, jacy byliśmy w dzieciństwie, czego słuchaliśmy jakie idiotyczne rzeczy robiliśmy itp. No i znowu przegadaliśmy razem 4 godziny. Ten czas tak szybko leci...
*Sophii*
Nie wiem czemu ale gdy z nim rozmawiam nie brakuje nam tematów do rozmów. Z Liam'em tak nie było, nie powiem że nie mieliśmy o czym rozmawiać, ale to nie było to co z nim. Mam dziś do chłopców niespodziankę, postanowiłam z trenerem że wezmę całą 5 pod swoje skrzydła i podbuduje im mięśnie, no wiecie siłownia, basenik, hantelki. Zobaczymy czy coś potrafią wyciągnąć na sztandze.
-Dobra musimy iść mam do was niespodziankę – uśmiechnęłam się do niego i wstałam
-Jaką ?- oczy świeciły mu się jak psu jaj...-No weź powiedz- zaczął skakać na co ja zaczęłam się śmiać
-Niall nie, nie powiem, napisz chłopcom żeby przyszli w tej chwil na siłownie to ważne !- gdy Niall napisał im sms'a że mają przyjść na siłkę po 5 minutach wszyscy już tam byli.-Ok dobrze że przyszliście tutaj bo przez następne 2 miesiące tu będziecie spędzać wf, a ja będę waszym trenerem jakieś pytania ?
-Co będziemy robić ?- zapytał Harry
-Jesteśmy na siłowni, więc skupimy się na rozwinięciu waszych mięśni, może przejdźmy do sztangi. A więc kładziecie się, nogi rozstawiacie, chwytacie i podnosicie minimum 10 razy- dla mnie nie było problemu żeby wycisnąć 50 kg ale nie wiem jak oni. Wycisnęłam 10 razy, nawet się nie spociłam- Dobra ktoś chce spróbować ? Jako pierwszy ?
-Ja ja chce !- odważnie powiedział Harry i dumnie się uśmiechnął- Patrzcie jak to robi mistrz !
-Ok. tylko powoli bez pośpiechu
Harry się położył, ujął w ręce metalowy drąg i podniósł do góry, zauważyłam że robi się czerwony a ręce z wielkim trudem podnoszą się do góry, chłopcy zaczęli się z niego śmiać.-Harry ! -wzięłam od niego sztangę i odłożyłam na miejsce- Nic ci nie jest ?-był cały czerwony, no nie dziwie się bo to nie jest strasznie ciężkie ale lekkie też nie-A wy jesteście normalni ? - nikt nic nie odpowiedział- Pytam się ?!-zaczęłam już krzyczeć- Przez wasze głupie śmiechy i docinki jemu mogło się coś stać!
Cała czwórka za kare 100 pompek, a gdy już to zrobicie każdy z was zrobi 20 basenów.
-Sophii weź no..- patrzył na mnie błagalnie Lou
-Bierz się do roboty.
Tak, wiem wiem byłam zbyt surowa, ale jemu mogło się naprawdę przez nich coś stać. A ja sobie nie pozwolę wejść na głowę. Zresztą ustawiłam do pionu 23 chłopców więc z 5 nie miałabym żadnego problemu.-Harry robisz 100 brzuszków a potem bierzesz hantelki 20 kilogramowe i podnosisz 100 razy.-nic nie odpowiedział tylko wziął się do roboty. Ja wzięłam hantelki 25kg i też zaczęłam podnosić, chłopcy skończyli pompki i zaczynają robić baseny, po chwili nawet nie wiem jak znalazł się obok mnie Zayn.
-Boże!, musisz straszyć ?-chwyciłam się za serce bo myślałam że zawału dostane
-Sory nie chciałem, tylko no wiesz...ja..ja nie umiem pływać
-A no tak Bet mi coś wspominała, no to dołącz do Harry'ego i weź sobie hantelki 20 kilogramowe i podnoś 100 razy.- robiłam sobie spokojnym tempem, nie śpiesząc się, Harry'emu też dobrze szło choć razem z Zayn'em byli strasznie spoceni, ja może miałam parę kropelek potu na czole, ale po tych 2 miesiącach kondycja im się poprawi. Gdy skończyłam odłożyłam hantelki a wtedy ktoś mnie złapał i byłam cała mokra.
-Hahaha mam cię !- powiedział śmiejący się Niall
-Niall zabije cie. No weź puść mnie, jestem cała mokra!
-Co będę z tego miał ?- patrzył się na mnie i śmiesznie poruszał brwiami
-Całusa ?
-Ok-dałam mu całusa w usta, ale on chciał czegoś więcej, nie mogłam się oprzeć i mu na to pozwoliłam. Całowaliśmy się, robił to tak delikatnie a zarazem bardzo namiętnie
-Uuuuuuuuu- usłyszałam tylko chórek chłopców, i po chwili oderwałam się od Niall'a
-No co ?-zapytałam
-Nic – odpowiedzieli znowu chórem, spojrzałam na zegarek była godzina 11.45
-O kurde już tak późno, muszę iść. Niall przyjdź do mnie o 13 ok ?
-No pewnie, a mogę wiedzieć gdzie się wybierasz ?-przyciągną mnie do siebie i pocałował w policzek
-Obiecałam siostrze mojego kolegi że przyjdę na jej występ chóru w kościele
-Aha. Ok to do zobaczenia- pocałowała mnie w usta i puścił.
Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do szatni. Przebrałam dres na niebieskie rurki, i luźną białą bluzkę z flagą UK. Wyszłam ze szkoły miał 5 minut aby dojść do kościółka, dobrze że był był tylko jedną ulice dalej, więc spokojnie zdążyłam. Zobaczyłam siedzącego Krystiana w ławce i się do niego dosiadłam
-Zdążyłam- uśmiechnęłam się do Krystiana a on się trochę zdziwił ma mój widok
-No, dawno się nie widzieliśmy, co tu właściwie robisz ?
-No nie widzieliśmy się, ale często bywał w tym kościele i spotykałam twoją siostrę i zaprosiła mnie dziś na jej próbę- powiedziałam jednym tchem szeptem
-Sophii jak mówisz to weź oddech- zaczął się ze mnie śmiać
-No bardzo śmieszne – odwróciłam się i udawałam że mam na niego focha i zaczęłam słuchać jak śpiewa chór.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozidział 8.


Godzina 5 rano, a ja już nie mam co robić. Zwykle to o tej porze wstaje, ubieram się i idę biegać po parku. Ale jest już coraz zimniej, no co się dziwić mamy już grudzień i z bieganiem muszę się wstrzymać na czas nieokreślony...Dziś ma przylecieć Ann wraz ze swoim mężem. Karol jej mąż jest naprawdę fajny idzie z nim normalnie pogadać choć jest starszy. Dobra nie będę tak leżeć idę się umyć, ubrać i ruszam do szkoły. No i się zwlekłam z łóżka wzięłam ciuchy i poszłam się ogarnąć. Gdy już wszystko zrobiłam, podeszłam do szafy i wygrzebałam moje baletki i strój do tańca, wywoływał takie przyjemne uczucie, zawsze gdy go miałam w rękach czułam że Ann jest ze mną. Włożyłam go do torby i poszłam do pokoju Jordana. Otworzyłam cicho drzwi, a on sobie tak słodko spał wtulony w poduszkę, że aż szkoda było mi go budzić, ale wole mu powiedzieć że już wychodzę.
-Jordan-szturchnęłam go lekko-obuć się
-Sophii-wymruczał, podniósł głowę znad poduszki i spojrzał na zegarek-jest 5.20 stało się coś ?
-Nie, ale wychodzę już do szkoły, Ann dziś przyjeżdża a ja chcę poćwiczyć, po prostu nie chciałam abyś się martwił-dałam mu całusa w policzek na co on się tylko uśmiechnął
-Ok, baw się dobrze – uśmiechnął się i wtulił się w poduszkę
Wyszłam z domu, na ulicach było jeszcze ciemno, do szkoły doszłam w 5 minut. Miałam do niej klucze znaczy tylko do części sportowej jako kapitan. Poszłam do sali nie była mała ale strasznie duża tez nie. Były w niej lustra dlatego najczęściej tam tańczyłam, oczywiście nie te układy co z drużyną w klubie. Tak poza tym to miejsce o którym wspominałam chłopakom co je nigdy nie znajdą w którym ćwiczymy nie było w tej szkole, tylko w jej starej części która była oddalona o jakieś 100-150 metrów. Tam kiedyś uczono zanim powstała ta. Nie opłacało się utrzymywać starej więc ją zamknęli, ale jest tam ogromna i przepiękna sala gimnastyczna, ma taki klimat że go opisać nie idzie. Było już wpół do szóstej, wyciągnęłam strój i baletki z torby i się przebrałam. Strój był czarny a baletki blado różowe. Jak zawsze najpierw się rozciągam a później włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć.
*Niall*
Jakoś dziś spać nie mogę, cały czas mam przed oczami Sophii, strasznie się ciesze że wyszła ze szpitala. Serce mi pękało jak widziałem ją tam leżącą. Nie wiem czemu ale jak ją widziałem dziwnie się czułem, poprawiała mi humor, miała coś w sobie coś co przyciągało mnie jak magnes. Dobra nie ma co tak leżeć, wstaje i idę się przejść. Ubrałem się ciepło i skierowałem się po cichu do kuchni, wziąłem 2 paczki żelek i skierowałem się do wyjścia. Szedłem sobie wolnym krokiem przegryzając żelki, aż odszedłem do szkoły była godzina 5.40 a na sali świeciło się światło co nigdy się nie zdarzało, bo często się o tej porze tędy przechadzałem. Postanowiłem podejść i zobaczyć czy są otwarte drzwi, na moje szczęści były, więc udałem się w stronę sali. Dobiegała z niej muzyka, poszedłem do szklanych drzwi i zobaczyłem dziewczynę tańczącą, tą dziewczyną była Sophii. Nie mogłem się na nią napatrzeć, jej ruchy ,cała ona, wyglądała bosko. Otworzyłem cicho drzwi, nie usłyszała mnie cały czas tańczyła. Po chwili muzyka ucichła a Sophii skończyła tańczyć, obróciła się w moją stronę.
-Jezu !-krzyknęła- Co ty tu robisz?
-Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć- podszedłem do niej a ona się lekko uśmiechnęła
-Dobra nic się nie stało, po prostu myślałam że jestem sama..A ty co spać nie możesz ?
-No właśnie jakoś nie mogę, nie wiedziałem że tańczysz balet
-A balet.- nagle posmutniała- moja opiekunka nauczyła mnie tańczyć była Prima Balerina, zresztą dziś przyjeżdża i będzie uczyła tutaj zajęć dodatkowych, no wiesz muzyka taniec..
-Sophii coś się stało, bo widzę że ewidentnie posmutniałaś jak wspomniałem o balecie ?
-Dostałam..-zawiesiła się na chwilę- list ze szkoły artystycznej, że chętnie mnie przyjmą na balet, jest to najlepsza szkoła..
-Sophii gratulacje, nie wiem czemu się nie cieszysz.
-Niall ta szkoła jest w New York, czaisz?
-Co ? Zamierzasz wyjechać ? - nie mogłem w to uwierzyć cieszyłem się bardzo że się jej udało ale stany są strasznie daleko..
-Dlatego..-znowu się na chwile zawiesiła- z tego nie skorzystam, jasne to było moje marzenie zostać Prima Baleriną, ale ja osiągnęłam tak wiele, mam tu cudowną drużynę piłkarską, przyjaciół no i ciebie. Nie potrafiłabym zostawić tego wszystkiego, byłabym po prostu egoistką która chce spełnić marzenie.
-Sophii muszę ci coś powiedzieć, od pierwszej chwili mi się spodobałaś, a jak rozmawialiśmy kilka godzin w moim pokoju to po prostu się w tobie zakochałem i..-nie dała mi dokończyć tylko pocałowałam mnie, co mnie zaskoczyło- czy to znaczy..
-Tak – i tym razem ja ją pocałowałem.
-Ciesze się że mam ciebie
-Ja też się ciesze, i to nie wiesz jak bardzo..





***
 No to kolejny rozdział. Miał pojawić się wczoraj, ale mam kłopoty z internetem.
W następnych rozdziałach dużo sie wydarzy, będą święta, wyjazdy, Sophii wróci do Polski ale nie na długo .. Reszty dowiecie się z kolejnych rozdziałów 

sobota, 31 marca 2012

Rozdział 7.


* Cztery dni później *
Obudziłam się, było chyba już popołudniu zorientowałam się że jestem w szpitalu. Przy moim łóżku siedziała Bet i JORDAN !. Co on tu robi? Z tego co wiem to ma jakieś koncerty, ale i tak się bardzo ciesze że jest ze mną. Gdy się obudziłam wszystkie podłączone do mojego ciała aparatury zaczęły piszczeć , nie wiedziałam co się dziej. Jordan spał na krześle i trzymał mnie za rękę ale jak to wszytko zaczęło piszczeć nie pościł mnie nawet na chwile, wręcz chwycił jeszcze mocniej, Bet zerwała się z fotelu jak oparzona, chciałam się z niej śmiać, ale moja twarz mi na to nie pozwalała.
Do mojej sali przyszedł lekarz i powiedział że jest ze mną wszystko dobrze, ja tylko skinęłam głową że rozumiem, nie miałam siły mówić. Nie czułam rąk i nóg co mnie nie pocieszało, po moich suchych policzkach zaczął spływać potok łez. Gdy pielęgniarka przyniosła mi obiad, który przez cztery dni było podawany dożylnie, co mnie strasznie osłabiło i to było widać, dość bardzo. Wyglądałam jak anorektyczka, muszę dużo jeść i ćwiczyć żeby mięśnie odbudować, całe szczęście że to tylko 4 dni a nie miesiące. Po obiedzie powoli wracały mi siły a do mojej sali przyszedł Jordan z Bet.
-Hej moja kruszynko-powiedział Jordan całując mnie w policzek i siadając na krześle przy łóżku
-Cześć Sophii, jak się czujesz ? - widać było że Bet jak i Jordan są strasznie zmęczeni
-Powiem szczerze, bywało lepiej, ale wy wyglądacie gorzej- moja twarz pozwoliła mi się wreszcie uśmiechnąć.-A jak tam u ciebie Bet ? Co u Zayn'a ?
-A dobrze, nawet bardzo. Chłopcy przychodzili do ciebie codziennie godzinę przed szkołą, strasznie się o ciebie martwił Niall. Wiem co się stało z Liam'em, przykro mi.
-To miło z ich strony, a co do Liam'a to uznałam że to było tylko zauroczenie, a on i tak cały czas kocha Daniell więc na pewno do siebie wrócą- jakoś nie było mi smutno, bo teraz do mnie dotarło że go nie kocham, dobra kocham ale jak brata.
-Sophii mam do ciebie niespodziankę. Ann przyjeżdża do Brighton i będzie uczyć w twojej szkole zajęć dodatkowych – na słowa Jordana gdybym nie była w szpitalu to bym oszalała, Ann moja opiekunka z domu dziecka jest najwspanialszą osobą, to dzięki niej tańczę, gram, śpiewam, gram w piłkę. Ann była baletnicą właściwie to Prima Balerina, niestety po ukończeniu szkoły już długo po tym , na jednej z prób doznała kontuzji, która uniemożliwiła jej występu. Szkoda że nie postanowiła dale tańczyć, tylko została opiekunką w domu dziecka. Dzięki niej dostałam się do tej szkoły i osiągnęłam wszystko. Teraz jestem dziewczyną poukładaną, ale kiedyś tak nie było paliłam, piłam zachowywałam się idiotycznie, dzięki niej się zmieniłam, i żałuje tego co kiedyś robiłam.
-No nie wierzę, wreszcie, jak ja się za nią stęskniłam, nie widziałam jej kilka lat, Jordan mam do ciebie prośbę, ale jak nie to ja zrozumiem....-nie dał mi oczywiście dokończyć
-No pewnie proś o co chcesz :)
-Mogę z tobą zamieszkać, przynajmniej na jakiś czas..
-Chciałem cię o to samo prosić, bo mój dom jest duży a ja tak sam mieszkam, właśnie zapominałem jakoś z głowy mi wyleciało, Maryś zerwała zaręczyny...
-Jordan..nawet nie wiesz jak mi przykro...
-Lekarz powiedział że dziś możesz wracać do domu, bo nie ma sensu cię trzymać w szpitalu- powiedziała Bet. No to super, musimy pojechać po moje rzeczy do chłopców i wszytko. Jordan z Bet poszli po mój wypis a ja przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Oczywiście nie obyło się bez zawrotów głowy itp..Wsiedliśmy do auta i po 15 minutach byliśmy pod domem chłopaków. Drzwi jak zawsze były otwarte, a w domu znaczy w przedpokoju było dość czysto jak na nich. W salonie siedzieli wszyscy oraz Daniell na kolanach Liam'a, jakoś nie zauważyli jak weszliśmy bo oglądali jakiś denny film.
-Cześć wszystkim- wszyscy się wystraszyli i obrócili głowy w stronę drzwi
-Sophii !- krzyknęli i zaczęli do mnie biec
-Cicho !! Ani się warzcie do mnie podchodzić a tym bardziej krzyczeć, przyszłam się tylko przywitać i zabrać swoje rzeczy.
-Rzeczy ? Myślałem że będziesz mieszkać teraz z nami – pytał mnie zdziwiony Harry
-Harry coś ty, wprowadzam się do Jordana – wszyscy posmutnieli- Dziękuje że przychodziliście do mnie do szpitala – na mojej twarzy znów zagościł szczery uśmiech.
-O nadal masz moją koniczynkę- uśmiechną się Niall
-Pewnie, przyniosła mi tyle szczęścia-podeszłam do niego, mocno go przytuliłam i pocałowałam w policzek.- No to gdzie są moje rzeczy, chciałabym je już zabrać bo jestem dość zmęczona..
-Przyniosę ci je, są na górze – zaoferował Zayn i po chwili był już z powrotem -Proszę to twoja torba
-Dzięki, to ja już będę lecieć, zobaczymy się jutro w szkole na wf hehe- wyrzyscy się zaśmiali i pożegnałam się z nimi. Weszłam do auta gdzie czekał na mnie Jordan i pojechaliśmy do jego domu.
Jordan od razu zrobił mi kolacje, pyszne spaghetti, gdy zjadłam poszłam do pokoju który od tej pory miał być mój, położyłam się na łóżko i zasnęłam....